Rząd Japonii uważa, że tak. Premier Shinzo Abe przed kilkoma miesiącami ogłosił nowy plan rewitalizacji przemysłu związanego z produkcją robotów. Małe i średnie przedsiębiorstwa mają zyskać dotacje wartości 2,2 mld jenów (18 mln dolarów) na robotykę. Ze świata nadchodzą informacje o tym, że wielkie koncerny, jak np. tajwański Foxconn, będą cedować coraz większą część firmowych zadań na maszyny. Tajwańczycy chcą, by już za 5 lat roboty odpowiadały za blisko 1/3 całej pracy wykonywanej na liniach montażowych. Dzięki temu uzyska się znaczące oszczędności, nie będzie trzeba dbać o potrzeby ludzi oraz wprowadzi się większą przewidywalność produkcji.
Niestety klimat do rozmów o przyszłości robotyki popsuły doniesienia z niemieckiej fabryki Volkswagena w Kassel. W miniony poniedziałek jedna z maszyn na skutek niewyjaśnionego błędu uderzyła jednym z pracowników o metalową ścianę. Ramię robota zgniotło klatkę piersiową człowieka i pomimo wysiłków lekarzy 22-letni pracownik poniósł śmierć. Przez media przetoczyła się dyskusja na temat kierunków rozwoju automatyki oraz tego, co może wyniknąć coraz większa zależność ludzi od maszyn.
Wypadek w Niemczech nie był pierwszym w historii, do którego przyczyniły się roboty. Pierwsza śmierć człowieka na zautomatyzowanej linii produkcyjnej miała miejsce w 1971 w fabryce Forda w stanie Michigan. Robert Williams, pracownik koncernu, zginął przygnieciony ramieniem maszyny. Kolejna osoba zmarła dziesięć lat później. Był to Japończyk, Kenji Urada, inżynier z zakładu Kawasaki. Popsuty robot przygniótł go do szlifierki. Dane z ostatnich 30 lat dowodzą, że w samych Stanach Zjednoczonych maszyny przyczyniły się do 26 zgonów podczas pracy.
Ludzkość łączy swój dalszy rozwój z robotami, ale nie oznacza to, że musi się ich obawiać. Obecnie wykorzystywane maszyny nie mają autonomicznej świadomości, dlatego wszelkie błędy przez nie popełniane nie wynikają ze złej woli i jakiejkolwiek celowości działania, a jedynie z nieporozumienia odnośnie wprowadzonych procedur. Na tym etapie automatyki równie dobrze można by żywić dozgonną urazę do źle odłożonego młotka, który spada nam ze stołu akurat na duży palec u nogi.
W kolejnych latach autonomia robotów ma zostać dopracowana i być może doprowadzi do powstania maszyn samodzielnie myślących. Wówczas pojawia się koncepcja czerwonego przycisku bezpieczeństwa, który mógłby błyskawicznie każdą potencjalnie groźną i zbuntowaną maszynę wyłączyć. Nad tym czuwałby już człowiek, nie istnieją jednak dokładne procedury odpowiedzialne za wprowadzenia takich zasad.