Zamiast kupować pudełka z programami do zainstalowania na komputerze, będziemy mogli używać "wypożyczanej" wersji internetowej.
– Wierzymy, że w taki właśnie sposób ludzie będą pracować. Skoncentrują się na swoich zadaniach, podczas gdy my i nasi partnerzy zajmiemy się stroną techniczną – mówił Kurt DelBene z Microsoftu, prezentując usługi Office 365. W skład pakietu wchodzą programy biurowe, komunikacyjne i umożliwiające dzielenie się danymi.
Testowa wersja Office 365 dostępna jest na razie w 13 krajach (na liście nie ma Polski). Podstawowa wersja dla małych przedsiębiorstw kosztuje równowartość 6 dolarów miesięcznie. Duże korporacje za używanie sieciowych usług zapłacą od 2 dolarów za użytkownika (za samą pocztę) do 27 dolarów.
– Aplikacje instalowane na komputerach ciągle dominują na rynku. Klienci sami zrządzają swoimi programami i bazami danych – wyjaśnia Chris Capossela, wiceprezes Microsoftu. – Rynek szybko się zmienia. Dzięki Office 365 sięgniemy do małych i średnich firm, które nie mają własnych działów informatycznych. Pokażemy, że wcale ich nie potrzebują. Analitycy podkreślają jednak, że ten ruch może okazać się niebezpieczny dla samego Microsoftu. Sprzedaż produktów Office to obecnie ok. 40 proc. przychodów firmy.
– Microsoft zarabia najwięcej na sprzedaży Windowsa i Office'a. To będzie wielka zmiana, jeżeli przejdą na model wykupywania usług – mówi Ina Fried z serwisu CNet. – W tej chwili zarabiają wtedy, gdy ktoś kupi nową wersję programu, a teraz będą zarabiać mniejsze sumy, ale za to stale.