Może więc mamy powtórkę z historii? Otwarte rachunki powiernicze bez zabezpieczenia zostaną zlikwidowane, a deweloperzy z czasem zaakceptują zmianę.
Likwidacja tych rachunków będzie zagrożeniem dla rynku. Dziś 90 proc. firm buduje, wykorzystując je. Jak zostaną one zlikwidowane, duże firmy jakoś sobie poradzą, gorzej z małymi deweloperami. A to oni obecnie budują większość mieszkań na rynku. Na nasze zlecenie znana firma doradcza REAS przygotowała raport, który potwierdza nasze obawy. Wynika z niego, że banki przeznaczają na kredytowanie budownictwa mieszkaniowego niecałe 7 mld zł, a całe finansowanie rynku mieszkaniowego wynosi obecnie ok. 70 mld zł. Oznacza to, że ponad 60 mld zł pochodzi z otwartych rachunków. I tych środków wkrótce może nam zabraknąć. Na banki nie ma co liczyć. Nie będą w stanie wygenerować aż tyle środków. Wiem, bo Polski Związek Firm Deweloperskich wielokrotnie rozmawiał na ten temat ze Związkiem Banków Polskich i bankami finansującymi budownictwo mieszkaniowe oraz prowadzącymi rachunki powiernicze. Mówią wprost, że w ciągu kilku lat może uda się podwoić poziom finansowania. Wciąż jednak będzie brakowało ok. 50 mld zł.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów swoją propozycję likwidacji rachunków tłumaczy bezpieczeństwem kupujących mieszkania. Podobno wzrośnie. To chyba dobrze?
Nie rozumiem tego. Otwarte rachunki bez zabezpieczenia są bardzo bezpieczną formą przechowywania pieniędzy. Do tej pory żaden klient dewelopera nie stracił pieniędzy zgromadzonych na tym rachunku. Banki, zanim wypłacą pieniądze, sprawdzają, czy wszystko z budową jest w porządku. Poza tym kilka lat temu zmieniły się przepisy dotyczące upadłości. Dzięki temu klienci deweloperów są uprzywilejowani. W razie upadłości dewelopera ich roszczenia są realizowane w pierwszej kolejności, nawet przed roszczeniami banku. Paradoksalnie rachunki otwarte są bezpieczniejsze od zamkniętych rachunków. W wypadku tych ostatnich pieniądze są wypłacane dopiero po zakończeniu budowy. W przypadku upadłości banku, co ostatnio miało miejsce, istnieje ryzyko, że wszystkie pieniądze kupującego trafią do ogólnej masy upadłościowej. Nie wiem, być może UOKiK nie doczytał. Może opiera się na starych badaniach i stąd przeświadczenie, że otwarte rachunki powiernicze bez zabezpieczenia nie chronią kupujących. Nie rozumiem tego rodzaju prewencji. To jak z antybiotykami. Skoro są najlepszym i najbardziej skutecznym środkiem na pozbycie się infekcji bakteryjnej w organizmie, to po co narażać organizm na zarażenie się tymi bakteriami? Bierzmy codziennie rano antybiotyk. Dzięki temu zapomnimy o przeziębieniach. Ktoś mógłby powiedzieć: stary, to superpomysł! A przecież doskonale wiemy, jakie są skutki uboczne antybiotyków, jak potrafią osłabić i niszczyć organizm człowieka.
A dla kupujących mieszkania, jakie skutki będzie miała likwidacja otwartych rachunków? Ceny mieszkań pana zdaniem pójdą w górę?
Nie chcę przesądzać na sto procent, ale wydaję się, że tak. Będzie się przecież budowało mniej. Część firm deweloperskich nie będzie miała za co budować, bo banki nie będą w stanie udzielać tylu kredytów. Będą musiały wybierać, komu przyznać kredyt, a komu nie. A wtedy wybiorą największe i najbardziej stabilne firmy. Mali deweloperzy nie będą mieli tyle własnych środków, by decydować się na realizację nowych inwestycji.