Dane GUS-u robią wrażenie. W ubiegłym roku rozpoczęto budowę 230 tys. mieszkań. Dawno nie było tak dobrze. Nie oznacza to, że nie może być jeszcze lepiej. Deweloperzy chętnie budowaliby jeszcze więcej. Nie mają tylko gdzie. Banki ziemią kurczą się. Terenów pod budownictwo mieszkaniowe jest coraz mniej. Tymczasem wiele atrakcyjnych działek posiada Krajowy Zasób Nieruchomości. Więc zapowiedzi rządu, że chce, by deweloperzy budowali także w ramach rządowego programu Mieszkanie+ są strzałem w dziesiątkę. Zainteresowanych będzie na pewno wielu.
Tylko że diabeł tkwi w szczegółach. Już raz, kiedy tworzono program Mieszkanie+, były zapowiedzi, że do programu zostaną włączeni prywatni inwestorzy, tylko że nic z tego nie wyszło. Wymogi do spełnienia, jakie wtedy postawiono deweloperom , były zwyczajnie nierealne, począwszy od ceny metra kwadratowego mieszkania po te o charakterze czysto formalnym. Żaden więc deweloper się nie skusił.
W efekcie dziś w programie buduje tylko PFR Nieruchomości. Do tej pory pod klucz spółka ta oddała 867 lokali, w budowie ma kolejnych 1907. Daleko więc jeszcze do słynnych 100 tys., którymi chwalą się politycy PiS.
Czy tym razem będzie inaczej? Deweloperzy zaczną masowo przystępować do programu i mityczne 100 tys. lokali zostanie szybko osiągnięte?
Dużo zależy od tego, jak rząd podejdzie do postulatów deweloperów. Czy weźmie je sobie je do serca i przygotuje dobre, rozsądne rozwiązania, które uda się przeprowadzić przez proces legislacyjny bez potknięć i błędów, co niestety często się zdarza. I czasami lepiej się nie zabierać za zmiany, by bardziej jeszcze nie popsuć tego, co względnie jeszcze funkcjonuje.