Kraków jest pierwszym miastem w Polsce, gdzie w tak zdecydowany sposób walczy się ze smogiem. Od 1 września nie wolno ogrzewać domów węglem ani drewnem. Jestem ciekawa, jak wygląda to w praktyce. Wszyscy przestrzegają zakazu?
Nie, oczywiście, że nie wszyscy. I nie miałem co do tego złudzeń przed wejściem zakazu w życie. Takie zmiany zawsze wymagają czasu. Ale moim zdaniem nie jest źle. Nie mówimy o sukcesie, ale obecne wyniki ze stacji pomiarowych są bardzo optymistyczne. We wrześniu straż miejska przeprowadziła 600 kontroli, w 19 przypadkach doszło do naruszenie zakazu. W ośmiu przypadkach wręczyła mandaty na kwotę 2,2 tys. zł, a w dziesięciu skierowała sprawę o ukaranie do sądu. Strażnicy są bardzo dobrze przeszkoleni, a każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie w zależności od problemu. Przy podejmowaniu decyzji o wysokości mandatu analizowane i brane pod uwagę będą wszystkie aspekty: socjalne, prawne, techniczne i inne.
Wszystkie kotły w domach spełniają już wyśrubowane ekologiczne normy?
W Krakowie nie jest to już kwestia norm, w tej chwili nie ma możliwości ogrzewania budynków węglem czy drewnem. Ale w żadnym innym miejscu w Polsce nie udało się osiągnąć tego, co u nas. Od 1995 r. zlikwidowaliśmy ponad 45 tys. palenisk węglowych. Po 1 września pozostało ok. 4 tys. pieców znajdujących się w 2,5 tys. budynków. Niektóre osoby mają problemy finansowe, ale są objęci pomocą miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Niektóre domy są też w bardzo złym stanie technicznym i instalowanie w nich ekologicznego ogrzewania mija się z celem. Wiele lokalizacji ma również niejasny stan prawny.
Ale są i tacy mieszkańcy Krakowa, którzy wprost mówią: będę płacił grzywny i dalej palił w kominku dla swojej przyjemności i swojego relaksu. Całe szczęście takich osób jest niewiele. Większość mieszkańców Krakowa zdaje sobie sprawę, jakie problemy ze sobą niesie zanieczyszczone powietrze.