W tej sprawie sąd rejonowy orzekł, że czterech wnioskodawców nabyło w częściach równych przez zasiedzenie (1 października 2005 r.) służebność gruntową, tj. prawo przechodu i przejazdu do ich nieruchomości składających się z dwóch działek. Postępowanie dowodowe wykazało bowiem, że w latach 30. XX wieku na granicy z sąsiednią działką – należącą teraz do miasta – postawiono drewnianą bramę na dwóch słupach z białej cegły. Była to jedyna droga dojazdowa do nieruchomości wnioskodawców.
W 1956 r. spadkodawcy obecnych właścicieli nabyli część działki i zajęli się urządzaniem drogi dojazdowej do ulicy: na wyjeżdżoną drogę zaczęli nawozić żużel, cegły i betonowe elementy, by ją utwardzić, a w 1976 r. uzyskali akt własności. Wnioskodawcy są ich następcami prawnymi.
Dzieło przodka
W tej sytuacji sąd I Instancji stwierdził, że pierwotni właściciele utwardzali przejazd przez usypanie żużlu, czasem cegieł i kawałków betonu wbrew wiedzy i woli właściciela nieruchomości. Zatem droga została trwale i widocznie urządzona.
Sąd Okręgowy w Warszawie był innego zdania i wniosek o zasiedzenie służebności oddalił. W ocenie SO rację miało miasto, twierdząc, że nie zostały spełnione przesłanki z art. 292 k.c., które pozwalają na stwierdzenie zasiedzenia służebności gruntowej. Zgodnie z tym przepisem służebność gruntowa może być nabyta przez zasiedzenie, tylko gdy polega na korzystaniu z trwałego i widocznego urządzenia. Ta droga nie może być uznana za urządzoną, gdyż trudno uznać wysypywanie popiołu za utwardzenie drogi. A gdyby nawet, to nie ma dowodów, że dokonali tego wnioskodawcy, a nie ich poprzednicy prawni. A to przesądza o niemożności stwierdzenia zasiedzenia –uznał SO.
I tak sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który skupił się na kwestii, czy wnioskodawcy korzystają z trwałego urządzenia na tym przejeździe, i uznał, że było ono widoczne i trwałe. Wskazał też, że nie ma podstaw, by uzależniać nabycie służebności drogi dojazdowej od tego, że jej urządzenie wykonali sami wnioskodawcy, a nie ich poprzednicy.
– Do zasiedzenia niezbędne jest tylko korzystanie przez wnioskodawcę z trwałego i widocznego urządzenia przez wymagany czas – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Józef Frąckowiak.