Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy o gwarancji zapłaty za roboty budowlane. Został właśnie poddany konsultacjom społecznym.
Teraz przepisy ustawy stosuje się do wszystkich umów, których przedmiotem są roboty budowlane. Wykonawca może w każdym czasie zażądać od zamawiającego gwarancji zapłaty (np. bankowej albo ubezpieczeniowej, akredytywy albo poręczenia). Nieudzielenie gwarancji w wyznaczonym terminie może mieć dla zamawiającego poważne konsekwencje. Wykonawca może wstrzymać prace, a nawet odstąpić od umowy. Co istotne, w umowie nie można wykluczyć żądania gwarancji.
Projekt chce jeszcze zaostrzyć przepisy. Objąłby nie tylko kontrakty zamawiający - wykonawca, ale również umowy wykonawcy z podwykonawcami. W dodatku nie wyłącza to solidarnej odpowiedzialności inwestora lub zamawiającego za płatności należne podwykonawcom (przewidzianej w art. 647kodeksu cywilnego). Nowe przepisy precyzują też, jaka powinna być procedura żądania gwarancji i odstępowania od budowy.
Niewykluczone są przywileje dla dużych inwestycji infrastrukturalnych - dróg, mostów, skrzyżowań wielopoziomowych, oczyszczalni ścieków, lotnisk itp. Ministerstwo Budownictwa proponuje bowiem, aby spod rygorów ustawy wyłączyć inwestycje państwowe i samorządowe, które w całości lub w części finansuje się z funduszy strukturalnych lub Funduszu Spójności. "Wykorzystanie przez nierzetelnego wykonawcę-kontrahenta uprawnień wynikających z ustawy prowadzi do ponownego uruchamiania procedur przetargowych, może też spowodować utratę środków na inwestycję" - czytamy w uzasadnieniu projektu. Resort tłumaczy, że to postulat Grażyny Gęsickiej, ministra rozwoju regionalnego, aby nie paraliżować największych budów w Polsce, prowadzonych za pieniądze z UE.
- Gwarancje zapłaty od beneficjentów środków UE nie są konieczne, bo jest zwiększony nadzór instytucjonalny nad wykonywaniem projektów i wydatkami - tłumaczy resort budownictwa.