Cenowej wojny mieszkaniowej nie będzie

Ograniczanie liczby inwestycji. Rezygnacja z niektórych projektów może uratować marże, ale też obniży przychody firm

Publikacja: 08.02.2008 01:37

Giełdowy indeks WIG-Deweloperzy od połowy czerwca 2007 roku, od kiedy jest liczony, nieustannie spada. Początkowo miał ponad 6543 pkt, wczorajszy dzień zakończył na poziomie 3993 pkt. Pewnie czekają go dalsze spadki. Coraz więcej spółek, ratując swoje marże zagrożone spowolnieniem na rynku (a te na razie wciąż są wyższe niż 20 proc.), ogłasza bowiem ograniczanie inwestycji. Tym samym spółki godzą się na utratę części przychodów i zysków. A na nie głównie patrzą gracze na parkiecie.

39 proc. o tyle spadła od 15 czerwca 2007 roku wartość giełdowego indeksu WIG-Deweloperzy

– Ograniczanie skali inwestycji już się zaczęło – mówi Kacper Żak, analityk spółek deweloperskich DI BRE Bank. – Nawet dane GUS pokazują, że w III kw. 2007 r. po raz pierwszy od czterech lat liczba wydawanych deweloperom pozwoleń na budowy była wyraźnie wyższa od rozpoczynanych przez nich inwestycji.

W przypadku spółek księgujących przychody po zamknięciu inwestycji zobaczymy to w wynikach dopiero w 2009 – 2010 roku. Te, które przychód pokazują już w trakcie budowy (np. J.W. Construction czy Dom Development), słabsze wyniki mogą prezentować już w tym roku.

– Deweloperzy postępowali dokładnie tak samo podczas poprzedniej bessy, w latach 2000 – 2002 – przypomina Michał Sztabler, analityk DM PKO BP. – Skupiali się wówczas m.in. na tworzeniu banku ziemi i na mniejszych projektach. I to się im sprawdziło.

Analitycy przypominają, że wtedy udało się utrzymać ceny mieszkań. Duże spółki mają to już przetestowane. Teraz mogą znowu ograniczać liczbę realizowanych projektów, bo gwałtowny wzrost podaży przy osłabieniu popytu zwiększa ryzyko wojny cenowej. A na tym straciliby wszyscy deweloperzy.

Tymczasem ograniczenie inwestycji, a zatem i podaży, zabezpiecza spółki przed przecenami. To z kolei zmniejsza jeszcze jedno ryzyko. – Rozpoczęcie inwestycji i nieskończenie jej to dla dewelopera utrata płynności – tłumaczy Ireneusz Ignaciuk, wiceprezes Budimex Nieruchomości. – A deweloperzy z reguły bankrutują nie dlatego, że nie mają rentowności, ale właśnie z powodu problemów z płynnością.

Giełdowy indeks WIG-Deweloperzy od połowy czerwca 2007 roku, od kiedy jest liczony, nieustannie spada. Początkowo miał ponad 6543 pkt, wczorajszy dzień zakończył na poziomie 3993 pkt. Pewnie czekają go dalsze spadki. Coraz więcej spółek, ratując swoje marże zagrożone spowolnieniem na rynku (a te na razie wciąż są wyższe niż 20 proc.), ogłasza bowiem ograniczanie inwestycji. Tym samym spółki godzą się na utratę części przychodów i zysków. A na nie głównie patrzą gracze na parkiecie.

Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej