W sprawie zostały wydane dwa prawomocne orzeczenia administracyjne stwierdzające uchybienia w działaniach organu. Na etapie postępowania o uzyskanie decyzji środowiskowej zwłokę w wydaniu decyzji stwierdziło Samorządowe Kolegium Odwoławcze (31 stycznia 2007 r.). Opóźnienie w postępowaniu dotyczącym wydania pozwolenia na budowę potwierdzone zostało postanowieniem wojewody mazowieckiego (4 października 2007 r.), który odmowne decyzje miasta uchylał.
Nie było jednak tak, że urzędnicy przez cały ten czas milczeli. W sierpniu 2006 r. prezydent nałożył na firmę Barc obowiązek usunięcia nieprawidłowości w projekcie budowlanym, a miesiąc później – odmówił zatwierdzenia projektu zagospodarowania terenu i udzielenia pozwolenia na budowę pierwszego etapu, uzasadniając to brakiem wymaganej w planie „harmonizacji z zabudową na terenach sąsiednich”.
– Ponieważ uważaliśmy, że nasz projekt jest prawidłowy, odmówiliśmy dokonania w nim zmian. Jeśli urzędnicy byli przekonani o swojej racji, powinni wydać decyzję odmowną, ale tego nie zrobili. Zgodnie z przepisami powinni wydać jakąkolwiek decyzję – na tak lub nie – w ciągu 30 dni lub zawiadomić nas, że z jakichś powodów potrwa to dłużej. Brak decyzji powoduje, że nie możemy się od niej odwołać – mówi Maciej Bratkowski.O wyliczenie strat Barc zwrócił się do firmy audytorskiej, która wyceniła je na 14 658 300 zł, z czego nieco ponad 12 mln stanowią straty z tytułu opóźnienia w wydaniu pozwoleń na budowę, a ok. 2,5 mln zł z powodu zamrożenia kapitału wydatkowanego na zakup gruntu przez okres opóźnienia w realizacji inwestycji.
Firma obliczyła też, ile traci miasto – gdyby Osiedle Poetów zostało oddane do użytku, to do kasy miejskiej wpłynęłoby rocznie prawie 6,5 mln zł z tytułu podatku od nieruchomości i podatku dochodowego.
Tomasz Zemła z Biura Architektury i Planowania Przestrzennego w stołecznym ratuszu twierdzi, że żadne z postępowań administracyjnych w przypadku firmy Barc nie trwało półtora roku.– Inwestor w 2007 r. złożył kilka odrębnych wniosków, które były sprzeczne z zamierzeniem określonym we wniosku z 2006 r. – wyjaśnia Tomasz Zemła. – Po rozpatrzeniu tych żądań oraz dokonaniu uzupełnień i korekt przez inwestora zostały wydane rozstrzygnięcia w postaci pozwoleń na budowę, które miały wpływ na rozpatrzenie innych wniosków. W związku z tym stanem prawnym w stosunku do czterech wniosków zostały wydane decyzje odmowne, od których inwestor wniósł odwołanie – dodaje.
W Warszawie zdarzały się już iskrzenia na linii deweloperzy – miejscy urzędnicy. W 2006 roku „Rz” pisała o kłopotach firmy Budrex, której ratusz odmawiał pozwolenia na budowę domów jednorodzinnych w al. Wilanowskiej, a decyzje miasta – podobnie jak w przypadku firmy Barc – uchylał wojewoda. Podobne kłopoty miała firma Magnus Group, powiązana z Maripolem.