Rzeczywistego znaczenia zgody urbanistycznej (wuzetki lub planu zagospodarowania przestrzennego) w procesie zgłoszenia budowy trudno też dopatrzyć się w nowym art. 30a ust. 1 prawa budowlanego, w którym uregulowano warunki weryfikacji zgłoszenia przez organ. Nowela mówi, że organ sprawdza prawidłowość i kompletność zgłoszenia, kompletność projektu budowlanego, uprawnienia osób sporządzających projekt oraz zgodność usytuowania obiektu budowlanego albo projektu zagospodarowania działki lub terenu ze zgodą urbanistyczną (art. 30a ust. 1 pkt 4).Kontekst, w jakim pojawia się owa zgoda urbanistyczna, jest co najmniej zagadkowy. Z brzmienia przepisu wynikałoby, że organ ma ograniczyć badanie zgodności zgody urbanistycznej i zgłoszenia tylko do „usytuowania” obiektu albo do „zagospodarowania” działki. Inne parametry inwestycji, jak choćby wielkość, kubatura, linie zabudowy itd., pozostawałyby więc poza zakresem zainteresowania organu. Teoretycznie więc można sobie wyobrazić, że dopuszcza się budowę obiektu mocno odbiegającego od warunków wuzetki czy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
[b]Przeciwnicy nowelizacji podnoszą, że dopuszcza ona możliwość nieuzupełnienia przez inwestora braków w zgłoszeniu...[/b]
Tak, „ciekawostki” przewidziano w dodanym art. 30b ust. 1 ustawy, który wprawdzie mówi, że w przypadku stwierdzenia braków w zgłoszeniu lub projekcie budowlanym organ może zobowiązać inwestora do uzupełnienia braków, ale zaznacza, że można to zrobić wyłącznie raz, zaś na usunięcie braków przewidziano sześciomiesięczny termin. Z powyższego wynikałoby więc, że w przypadku przedłożenia przez inwestora np. ponownie błędnego projektu lub niepełnego uzupełnienia zgłoszenia, organ miałby już związane ręce i nie mógłby ponownie nakazywać poprawek.Dalsza część tego przepisu też jest nieco zdumiewająca. Stwierdza się bowiem: „w takim przypadku termin do rejestracji budowy liczy się od dnia uzupełnienia zgłoszenia lub projektu budowlanego”. Dla niewprawnego oka trudno dostrzec tu niuans terminologiczny. Dla przypomnienia trzeba więc wskazać, iż ustawa przyznaje prawo do budowy nie po dokonaniu „rejestracji”, lecz po „zgłoszeniu” i braku sprzeciwu organu w ciągu 30 dni. Jakie więc ma znaczenie zastrzeżenie, iż „termin do rejestracji budowy” biegnie dopiero od dnia uzupełnienia braków? Moim zdaniem – żadne. Inwestora nie interesuje bowiem, kiedy urzędnik zarejestrował budowę w swoich rejestrach, a jedynie kiedy on sam dokonał zgłoszenia budowy. Literalnie rzecz biorąc, możliwa jest sytuacja, że wskutek upływu 30-dniowego terminu budowa stanie się dopuszczalna, zaś jedynie sama techniczna rejestracja budowy nastąpi po uzupełnieniu zgłoszenia. To jednak może w niczym inwestorowi nie przeszkadzać, właściwie może być mu obojętne, czy organ w ogóle dokonał „rejestracji” budowy, skoro ustawa z tym faktem nie wiąże żadnych skutków prawnych.
[b]Kiedy nowe prawo może wejść w życie?[/b]
Zmiany mają obowiązywać po upływie sześciu miesięcy od dnia ogłoszenia. Nowela musi jednak uzyskać jeszcze akceptację Senatu i prezydenta. W praktyce może więc wejść w życie jesienią bieżącego roku.
[ramka][b]Komentarz prawnika[/b]
[srodtytul]Chaos terminologiczny w noweli prawa budowlanego[/srodtytul]
[i][b]Małgorzata Zamorska, radca prawny partner w warszawskiej kancelariibnt Neupert, Zamorska & Partnerzy:[/b][/i]
[b]ZGŁOSZENIE BUDOWY I REJESTRACJA BUDOWY[/b]
[ul][li]Rejestracja budowy w rozumieniu noweli oznacza jedynie deklaratywną czynność techniczną polegającą na naniesieniu wzmianki o inwestycji w urzędowym rejestrze. Nie wiadomo, jak rozumieć sformułowanie zawarte w art. 30b ust. 4, zgodnie z którym „właściwy organ w terminie 30 dni od dnia otrzymania zgłoszenia dokonuje rejestracji budowy i wydaje inwestorowi dziennik budowy, albo wnosi, w drodze decyzji, sprzeciw”.[/li][li]Rejestracja jest tylko wpisem w rejestrze, z którym nie są związane żadne konsekwencje, w szczególności inwestor nie otrzymuje żadnego pisma w sprawie rejestracji czy orzeczenia w tej sprawie. Jedynie na odrębny wniosek inwestor może otrzymać od organu zaświadczenie o rejestracji budowy, może to jednak nastąpić w dowolnym terminie. Jeżeli więc rejestracja jest jedynie wpisem, to łatwo sobie wyobrazić dokonywanie wpisów w dowolnym momencie (także antydatowanych). Trudno z kolei dociec, jakie są konsekwencje niedokonania przez urzędnika wpisu („rejestracji”) budowy w rejestrze w terminie 30 dni od zgłoszenia. Moim zdaniem takich konsekwencji po prostu brak, a więc „rejestracja” może być dokonana w dowolnym terminie po upływie 30 dni od dnia zgłoszenia.[/li][/ul]
[b]DECYZJA O REJESTRACJI A REJESTRACJA W DRODZE DECYZJI[/b]
[ul][li]W art. 28 ust. 2 noweli wprowadzone zostało się pojęcie „decyzji o rejestracji budowy”. Decyzja taka potrzebna jest w przypadku przedsięwzięć wymagających uprzedniego przeprowadzenia postępowania w sprawie oceny oddziaływania na środowisko. Ustawodawca jak wytrawny beletrystyk, który stara się używać różnorodnego słownictwa, by nie nudzić czytelnika powtarzaniem tych samych sformułowań, w dalszej części ustawy wprowadza nowe konstrukcje terminologiczne, jak np. „rejestracja budowy, w drodze decyzji”. Zwrot ten może wprowadzać lekki zamęt, gdyż trudno już jednoznacznie przesądzić, czy owa „rejestracja budowy, w drodze decyzji” jest tożsama z „decyzją o rejestracji budowy” czy ustawodawca przewidział jednak jakiś szczególny tryb rejestracji zwykłych budów zgłaszanych przez inwestorów.[/li]
[li]Zagraniczni przedsiębiorcy nie mogą wyjść z podziwu dla uwielbienia pieczątek, jakie panuje w Polsce. Widzą wręcz, że prezes bez pieczątki nie jest właściwie prezesem, a pieczątka firmowa jest często ważniejsza niż dokumenty rejestrowe spółki. Nowela prawa budowlanego kultywuje tę tradycję.[/li]
[li]Ciekawym zwrotem pojawiającym się w tym akcie jest „ostemplowany projekt budowlany” oraz „odstępstwo od ostemplowanego projektu budowlanego”. By ustalić, o co w tej nowości chodzi, trzeba sięgnąć do art. 30a ust. 6, który stanowi: „przedłożone egzemplarze projektu budowlanego podlegają ostemplowaniu pieczęcią urzędową”. Nie dodano jednak, kto dokonuje tego ostemplowania. Można jedynie przypuszczać, iż robi to organ, który otrzymał zgłoszenie, a co za tym idzie, że owa pieczęć urzędowa będzie pieczęcią tego właśnie organu.[/li]
[li]W dalszej części ustawy widzimy, iż sprawa opieczątkowania projektu budowlanego nie jest błaha. Wprowadza się bowiem procedury stosowane w przypadku istotnych i nieistotnych odstępstw od „ostemplowanego projektu budowlanego”. Przewrotnie podchodząc do tematu można stwierdzić, że odstępstwa od projektu budowlanego, który z jakiś powodów nie został „ostemplowany”, są możliwe i nie wymagają żadnych notyfikacji.[/li][/ul]
[b]BOLESNE KONSEKWENCJE NOWELI[/b]
[ul][li]Proponowane zmiany są zapewne mile widziane przez wielu inwestorów, szczególnie deweloperów. Osobiście nie jestem jednak ich zwolenniczką. Jeżeli jeszcze w ostateczności można zaakceptować uproszczoną procedurę budowlaną na terenach objętych szczegółowym planem zagospodarowania przestrzennego, o tyle na terenach, gdzie takich planów, a więc wytycznych co do możliwego zagospodarowania przestrzeni – brak, zamierzenia budowlane powinny być realizowane na podstawie pozwolenia na budowę.[/li]
[li]Uproszczona ścieżka administracyjna nie powinna też dotyczyć wszystkich przedsięwzięć. Powinna być ona dostępna przy mniejszych inwestycjach, jak np. domy jednorodzinne, ale absolutnie wykluczona przy większych projektach. Trzeba bowiem mieć na uwadze, że wiele z dużych obiektów, jak osiedla, fabryki, magazyny, może być zwolnionych z procedury oceny oddziaływania na środowisko. W takich przypadkach nowela nie wymaga wydania żadnej decyzji typu pozwolenie na budowę czy decyzji o rejestracji budowy. Inwestycja może więc być rozpoczęta, gdy organ nie wniesie sprzeciwu w ciągu 30 dni od zgłoszenia.[/li]
[li]Mając na uwadze dotychczasowe tempo działania urzędów, łatwo może dochodzić do sytuacji, że termin ten upłynie, zanim organ w ogóle zdąży się przyjrzeć sprawie. W takim trybie brak będzie typowego postępowania administracyjnego, nie będzie wydawana żadna decyzja, która mogłaby być ewentualnie podważana. Pominięci w sprawie sąsiedzi nie będą mogli żądać np. wznowienia postępowania, jeżeli bez swojej winy nie brali w nim udziału, bo np. nie zostali o nim powiadomieni. Wznowienia postępowania można bowiem żądać wyłącznie w sprawach kończących się wydaniem decyzji (np. pozwolenia na budowę), a tu takowej nie będzie.[/li]
[li]Moją największą obawą jest, że liberalizacja procedury budowlanej doprowadzi do zupełnego chaosu urbanistycznego w kraju. Już teraz narzekamy, że brak jest spójnej zabudowy, tęsknimy za schludnymi i uporządkowanymi miastami znanymi choćby z Niemiec, tymczasem godzimy się na rozwiązania, które jeszcze wzmogą naszą polską fantazję budowlaną.[/li]
[li]Trudno przyjąć do wiadomości tłumaczenia ekspertów, iż po likwidacji pozwoleń na budowę odpowiedzialność za jakość zabudowy przejmie projektant. On ponosił i będzie ponosić odpowiedzialność za zaprojektowanie zgodnego z prawem obiektu, nie będzie jednak odpowiadał za wkomponowanie go w otoczenie.[/li]
[li]Osobiście jestem zwolenniczką pewnej reglamentacji działań budowlanych. Uważam, że najwłaściwszym rozwiązaniem jest jednak wprowadzanie szczegółowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz pozwolenia na budowę. Zgłoszeniami mogłyby być objęte drobniejsze, indywidualne inwestycje, np. domy jednorodzinne, przyłącza mediów itp. Powinien być jednak znacznie usprawniony proces wydawania decyzji o pozwoleniu na budowę.[/li][/ul]
[b]PROPOZYCJE ZMIAN[/b]
[ul][li]Dzisiejsze problemy związane są przede wszystkim z niewydolnością aparatu urzędniczego, który takie decyzje wydaje, a nie z nadmiernym rygoryzmem procedury budowlanej.[/li]
[li]Celowe byłoby również wprowadzenie osobistej, imiennej odpowiedzialności urzędników, którzy przewlekają postępowania lub wydają pozwolenia z naruszeniem prawa.[/li]
[li]Mając na uwadze kryzysy, jakie dotknęły rynek nieruchomości w USA czy Hiszpanii, oraz przegrzanie rynku polskiego, należałoby się raczej skupić na zabezpieczeniu interesów nabywców mieszkań. Najbliższe czasy to okres próby dla deweloperów i niektórzy z nich będą upadać. Warto więc może rzeczywiście wprowadzić w życie rozwiązania, które ochronią nabywców lokali przed stratami i rozczarowaniem.[/li]
[li]Dobrym pomysłem w tym kierunku był obligatoryjny rachunek powierniczy, na który nabywcy mieszkań wpłacaliby pieniądze w trakcie budowy. Ten z gruntu słuszny pomysł został jednak niestety zarzucony, a w jego miejsce liberalizuje się procedury budowlane. Osobiście marzyłoby mi się, by zmiany, w tym ułatwienia, nie oznaczały – jak to często się zdarza – wylania dziecka z kąpielą.[/li][/ul] [/ramka]
[i]ZAPRASZAMY DO DYSKUSJI NA TEMAT PROPONOWANEJ NOWELIZACJI PRAWA BUDOWLANEGO. NA OPINIE CZEKAMY pod adresem:[mail=g.blaszczak@rp.pl]g.blaszczak@rp.pl[/mail][/i]