Przychodzi deweloper do miasta...

Na kryzysie najbardziej mogą ucierpieć duże miasta. Tam skala przedsięwzięć była dotąd największa. Wygrają te gminy, które szybko dostosują ofertę do trudnych warunków

Publikacja: 30.03.2009 07:44

Biurowiec w Łodzi – Forum 76

Biurowiec w Łodzi – Forum 76

Foto: Materiały Inwestora

Samorządowcy, którzy chcą w czasach kryzysu przyciągnąć deweloperów, powinni zmienić swoje podejście i nie wystawiać tych samych nieruchomości, których nie sprzedali rok temu, w tej samej cenie.

[srodtytul]Stawki z hossy[/srodtytul]

– To, że brakuje chętnych na grunty wystawiane dziś na przetargach, to przede wszystkim efekt kryzysu na rynku finansowym – uważa Piotr Bojar z PricewaterhouseCoopers.

Dziś deweloper wybierze raczej małą, dobrze położoną nieruchomość, z pełną infrastrukturą, gdyż na kameralny projekt będzie mu łatwiej uzyskać kredyt z banku. – Jeśli więc miasto zaproponuje w przetargu teren pod duży projekt, np. kilkaset mieszkań, nie może liczyć na odzew. Tymczasem niektóre samorządy mentalnie tkwią jeszcze w czasach hossy – uważa Piotr Bojar.

Także Anna Bartoszewicz-Wnuk z Jones Lang LaSalle podkreśla, że aby inwestycja była dla dewelopera opłacalna, nabywany grunt musi mieć korzystną cenę. – Często tak się jednak nie dzieje, zwłaszcza w przypadku naprawdę ciekawych lokalizacji, gdyż sprzedający, również instytucje publiczne, niechętnie obniżają stawki – mówi.

Tymczasem, by doszło do transakcji, ceny muszą być niższe od tych z hossy. – Np. w Warszawie w ciągu dwóch ostatnich miesięcy sprzedający obniżyli ceny w przypadku dwóch atrakcyjnych terenów o 30 proc. – dodaje Anna Bartoszewicz-Wnuk.

Zdaniem Marka Wollnika z firmy Metropolis, czasem ważniejsza niż cena działki jest przyjazna postawa władz miasta, w którym deweloper chce inwestować.

[srodtytul]Nie tylko cena[/srodtytul]

– Grunt w nawet w minimalnej cenie nie zrekompensuje działań władz lokalnych, jeśli te nie wykazują proinwestycyjnej postawy – uważa Wollnik. I wyjaśnia: – Koszt samej działki, w porównaniu do całości inwestycji, nie jest tak duży. Istotne jest raczej to, czego już nie trzeba wykonywać, aby przygotować teren do inwestycji. Chodzi tutaj m.in. o drogę dojazdową, dostępne media. Tak rozumiana przychylność władz lokalnych wpływa na szybkość rozpoczęcia inwestycji i nie podwyższa jej kosztów – mówi Wollnik.

– Można kupić tanio i budować latami. A liczy się także czas. Żaden inwestor nie chciałby znaleźć się w sytuacji, w której okaże się, że zmuszono go do zamrożenia kapitału i robi się mu łaskę, że się go toleruje – podkreśla Marek Jarzębowski, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic (które planują w tym roku zainwestować 200 mln zł, czyli 25 proc. budżetu).

Kryzysową sytuację na rynku chcą wykorzystać m.in. władze Łodzi, aby budować u siebie europejskie centrum Business Process Offshoring (BPO). Strategia ta ma przede wszystkim na celu stworzenie nowych miejsc pracy. A jeśli mają powstawać centra finansowo-księgowe, to potrzebne są biura. Deweloperzy przygotowują więc projekty typu park biznesu.

Także władze Poznania uważają, że czasy dekoniunktury mogą zaowocować nowymi przedsięwzięciami i mają zachęty dla inwestorów. – Naszym głównym celem jest dziś tworzenie nowych miejsc pracy. Dlatego koncentrujemy się na systemie zachęt pomagających przyciągać do miasta inwestycje takie jak centra usług czy ośrodki badawczo-rozwojowe. Efektem takiej polityki jest np. podjęta w marcu uchwała rady miasta, umożliwiająca inwestorom z sektora usług nowoczesnych staranie się o stypendia na szkolenie przyszłych pracowników – wyjaśnia Sebastian Bedekier, dyrektor Biura Obsługi Inwestorów i Promocji Inwestycji w Poznaniu. – Mamy też szereg ulg dla inwestorów, takich jak zwolnienie z podatku od nieruchomości nowych inwestycji, które wiążą się z określonym nakładem finansowym lub tworzą określoną liczbę miejsc pracy, czy zwolnienie z podatku od nieruchomości podmiotów prowadzących działalność w parkach technologicznych.

Według Pawła Cymcyka, analityka A-Z Finanse, przyjazne traktowanie przez lokalne władze jest znacznym ułatwieniem dla deweloperów, którego w zasadzie nie sposób przecenić. – Przy ilości problemów, które pojawiają się przy większych inwestycjach, taka pomoc może się okazać nieoceniona – uważa Cymcyk. Ale od razu dodaje: – Najbardziej pożądany przez inwestorów jest jednak przyszły popyt na budowane nieruchomości. Bez niego żadne ulgi czy pomoc w załatwieniu formalności nie będą miały znaczenia.

Samorządowcy, którzy chcą w czasach kryzysu przyciągnąć deweloperów, powinni zmienić swoje podejście i nie wystawiać tych samych nieruchomości, których nie sprzedali rok temu, w tej samej cenie.

[srodtytul]Stawki z hossy[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Nieruchomości
Ministra Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz: Nie bójmy się katastru
Nieruchomości
Mniej spekulacyjnych inwestycji na rynku magazynów. Czego potrzebują najemcy?
Nieruchomości
Biura na mniejszej fali. Co z cenną ziemią pod zabudowę komercyjną?
Nieruchomości
Polski kapitał przejął biurowiec od Archicomu
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Nieruchomości
To dobry czas na kupno mieszkania? Polacy o nieruchomościach