W tym tygodniu weszło w życie „antyreklamowe“ rozporządzenie ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, które ma ukrócić proceder zasłaniania okien banerami z rajstopami, komórkami, karmą dla psów itp. Projekt tego prawa przygotował wojewoda Jacek Kozłowski tuż po bulwersującej próbie zawieszenia bez zgody mieszkańców płachty z modelką wielkości King Konga na oknach 12-piętrowego bloku przy rondzie ONZ.
Czy to wyczekiwany od lat koniec reklamowej samowolki w tym sektorze rynku reklamowego? Jeszcze nie. Dla zainstalowanych już nośników reklamowych obowiązują bowiem przepisy przejściowe. Według nich, zainstalowana przed 21 grudnia tego roku płachta może nadal wisieć, ale nie dłużej niż 18 miesięcy. Jednocześnie wprowadzona została zasada: umowy wygasającej po 21 grudnia nie można przedłużać.
Urzędnicy spodziewają się jednak nadużyć, np. przedłużania kontraktów aż do czerwca 2011 roku i prób ich antydatowania. Urząd Wojewódzki wysyła więc w teren nadzór budowlany. Cel: policzyć reklamy i sprawdzić terminy wygasania umów z firmami reklamy zewnętrznej.
– Kontrola obejmuje nie tylko Warszawę, ale całe województwo – mówi rzeczniczka wojewody Ivetta Biały. – Chodzi o to, żeby umowy stopniowo wygasały, a reklamy jak najszybciej znikały z okien mieszkań – tłumaczy.
Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego ma też sprawdzić, które reklamy wiszą na budynkach legalnie (czyli są zgłoszone w urzędach), a które są zwykłą samowolą budowlaną. Administratorzy budynków, na których zawisły te ostatnie, dostaną nakaz natychmiastowego demontażu.