Reklama

Klienci pośredników szukają mieszkań do 350 tysięcy złotych

Mieszkania znów zaczynają się sprzedawać w ciągu kilku dni od wystawienia. Klienci wybierają te, w których można od razu zamieszkać

Publikacja: 02.08.2010 03:15

Klienci pośredników szukają mieszkań do 350 tysięcy złotych

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Olimpia Bronowicka z Maxon Nieruchomości zauważa, że tego lata – podobnie jak w całym półroczu – najchętniej kupowane są mieszkania od 50 do 80 mkw. – Dziś kupujący nie oczekują już spadku cen. W negocjacjach są mniej agresywni, choć nadal zdają sobie sprawę, że rynek należy do nich – ocenia.

Według niej zmienił się charakter nabywcy – z badacza rynku, jakim był jeszcze na początku roku, na klienta zdecydowanego na transakcję. – Decyzje o zakupie podejmowane są szybciej niż jeszcze w końcówce 2009 r. – mówi przedstawicielka Maxon Nieruchomości.

[srodtytul]Nie chcesz – odchodzę[/srodtytul]

Z kolei pośrednik Cezary Szubielski, dyrektor żoliborskiego biura Krupa Nieruchomości, nie zauważył, by klienci mniej negocjowali. – Być może jednak negocjacje są krótsze. Kupujący podaje swoją ofertę i jeśli sprzedający jej nie przyjmuje, odchodzi szukać innego mieszkania. Nadal jest to rynek kupujących – potwierdza.

Według niego ruch na rynku wtórnym rozpoczął się w marcu i od tego czasu nie widać większych wahań popytu.

Reklama
Reklama

– Nie zauważyliśmy jakichkolwiek zmian w związku w wakacjami. Tradycyjnie dominuje zapotrzebowanie na mieszkania na pierwszym piętrze w niskim budynku z windą, w cichej okolicy i w linii metra – mówi Szubielski. – Sprzedają się wszystkie rodzaje mieszkań, jeśli tylko są rozsądnie wycenione. Zdecydowanie dominują transakcje mieszkaniowe. Działki i domy stanowią margines rynku.

Bardziej pesymistycznie ocenia rynek Joanna Lebiedź, pośredniczka z agencji nieruchomości Lebiedź i Lebiedź. – Wszyscy są na urlopie, i to zdecydowanie najdłuższym, jaki pamiętamy, bo trwającym nieprzerwanie od 2007 r. Fatalną sytuację pogarsza coraz większy problem z uzyskaniem kredytu hipotecznego. Wskaźniki bankowe ilustrują dokładnie, jak wydłużył się czas analizowania wniosków, jak wzrósł brak zaufania do deweloperów oraz jak ogromnie zmalała zdolność kredytowa typowego Kowalskiego – podkreśla Joanna Lebiedź. – Ta sytuacja – dotycząca zarówno rynku pierwotnego, jak i wtórnego – dotknęła przede wszystkim klasy średniej, czyli potencjalnych nabywców mieszkań większych niż duże dwa pokoje lub niedużych domów jednorodzinnych. Ta klasa od kilku lat systematycznie się kurczy.

[srodtytul]Kupuję i mieszkam[/srodtytul]

Według Joanny Lebiedź trudno mówić, że w wakacje większym wzięciem cieszy się jakiś szczególny rodzaj nieruchomości.

– Sprzedaje się w zasadzie wszystko, a klient jest konkretny. Ma czas na załatwienie sprawy, nie marudzi, przeważnie wie, czego szuka. Jednak brak zdolności kredytowej jest ogromnym hamulcem, więc handel tego lata jest mizerny – ocenia.

Niemniej są mieszkania, które błyskawicznie znajdują nabywców. – Musi być jednak spełnionych kilka warunków: lokal musi być ładny, mieć dobrą cenę, ważna jest też lokalizacja – podaje przedstawicielka Maxon Nieruchomości. W tej agencji szybko znalazł się chętny np. na prawie 34-metrową kawalerkę z 1935 r. na Mokotowie, która kosztowała 300 tys. zł.

Reklama
Reklama

Także Cezary Szubielski przyznaje, że dziś niektóre mieszkania sprzedają się w ciągu kilku dni od wystawienia. W tej agencji w takim czasie nowego właściciela znalazły m.in.: 27-metrowa kawalerka z 1976 r. przy ul. Grzybowskiej (270 tys. zł, gotowa do wprowadzenia), 48-metrowy, trzypokojowy, pięknie wykończony lokal z 1972 r. przy ul. Literackiej (380 tys. zł) czy 44-metrowe mieszkanie z 1986 r. przy ul. Petofiego, wykończone w wysokim standardzie (330 tys. zł).

– Jedyną cechą wspólną mieszkań, które szybko się dziś sprzedają, jest to, że są gotowe do wprowadzenia. Jeśli więc w ogóle można mówić o hitach, to są nimi właśnie takie lokale. Nabywcy doceniają także wystrój mieszkania, o jaki zadbał projektant wnętrz. Coraz mniejszym zainteresowaniem cieszą się lokale z typowymi białymi ścianami i klasycznymi kolorami zabudowy kuchennej – zauważa pośrednik z Krupa Nieruchomości.

Także Joanna Lebiedź przyznaje, że sprzedaż w jeden dzień jest możliwa – do takich transakcji dochodziło jeszcze kilka lat temu.

– W czasie paniki w 2007 r., gdy ceny lawinowo rosły, tysiącmetrowa działka pod Ożarowem została sprzedana za 430 tys. zł, co przekroczyło cenę ofertową o ponad 100 tys. zł. Dziś nie jest możliwe uzyskanie nawet 300 tys. zł. Sąsiednia nieruchomość jest dziś systematycznie przeceniana – opowiada.

[ramka][b]Joanna Lebiedź[/b], [i]pośredniczka z agencji nieruchomości Lebiedź i Lebiedź[/i]

– Z powodu drastycznie zmniejszającej się zdolności kredytowej nabywców musiał im zmaleć apetyt. Z pierwotnie planowanego 70-metrowego mieszkania z trzema pokojami na Bielanach zostają z malutkimi trzema pokoikami na 48 mkw., i to w innej, przeważnie peryferyjnej, dzielnicy. Za to w kieszeni może zostać nawet ponad 200 tys. zł. Po zrewidowaniu możliwości większość nabywców stara się zmieścić w kwocie do 350 tys. zł. [/ramka]

Nieruchomości
Mieszkanie dla singla, dla pary, dla rodziny. To dobry czas na szukanie lokalu?
Nieruchomości
Popyt na biura nakręcają renegocjacje umów
Nieruchomości
Trójmiasto zdominowało rynek mieszkań premium. Ta część rynku też nie ma lekko
Nieruchomości
Deweloperzy lubią „obwarzanki” i kurorty. A co lubią klienci?
Nieruchomości
„Pomysły” deweloperów, czyli jak z domu może powstać blok
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama