Pod koniec sierpnia 2010r. zakupiliśmy z mężem kawalerkę na własność w budynku wielorodzinnym od prywatnych właścicieli. W budynku jest obecnie 8 lokali mieszkalnych: jeden należy do nas, jeden do sąsiadów, a pozostałych sześć do dotychczasowych właścicieli budynku. Oprócz tego na strychu są trzy lokale o przeznaczeniu innym niż mieszkalne, ale wiemy, że i te lokale właściciele chcą sprzedać jako mieszkania.
W akcie notarialnym nie zawieraliśmy umowy co do sposobu zarządu. Właściciele budynku prowadzą działalność "Administracja nieruchomościami" i administrują najwidoczniej również naszym budynkiem. Gdy oferowali nam mieszkanie, to wspominali, że mają zamiar w tym roku jeszcze wyremontować elewację budynku. Gdy zapytaliśmy wtedy o koszty, właścicielka udzieliła informacji, że będziemy płacić od 15 do 20 zł za m2 jako składkę na fundusz remontowy, opłaty za wodę, wywóz śmieci, prąd na klatce. Tymczasem właściciele nie założyli nawet skrzynki na listy. Niedawno wyremontowano jedną ścianę elewacji. Chciałabym decydować w tak ważnych sprawach, bo np. zastanawiam się dlaczego skoro podjęli się remontu przedniej ściany elewacji, to nie ocieplają budynku przy okazji. Nikt z nami nie rozmawiał, nikt nas nie pytał o zdanie. Otrzymaliśmy pismo od właścicieli "Administracji nieruchomości" z wezwaniem do zapłaty 757 zł jako naszej części opłaty tego remontu elewacji. Jesteśmy więc zaskoczeni brakiem wcześniejszych informacji np. o kosztach z jakimi musimy się liczyć w związku z tym remontem. Mam pytanie - czy właściciele remontując elewację i obciążając jej kosztem nas w części nie powinni mieć naszej zgody na remont jako współwłaścicieli? Czy nie powinni nas wcześniej o tym uprzedzić, a nie zawiadamiają nas o tym fakcie wezwaniem do zapłaty? Obawiam się jeszcze większych problemów, np. w ofercie sprzedaży widniała możliwość ogrzewania kominkowego, a teraz okazuje się, że kominiarz nie pozwala nam podłączyć kominka, bo komin jest zajęty przez sąsiadów na górze i trzeba byłoby robić komin zewnętrzny. Ale kto ma ponieść koszt takiej inwestycji, skoro w ofercie był kominek? Nie wiem na jakie przepisy mogę się powoływać. Obecny stan jest dziwny, bo nie mamy utworzonej wspólnoty mieszkaniowej ani zarządu. Właściciele są jednocześnie zarządcami i czuję się jak w prywatnej kamienicy, a miał być zarząd. Nie wiemy co robić, czujemy się oszukani przez właścicieli.
- P.
Czytelniczka słusznie, moim zdaniem, dopomina się o respektowanie swoich praw, choć prawdopodobnie nie jest jeszcze formalnie właścicielem lokalu, który kupiła. Wyjaśnijmy, o co chodzi.
Za moment powstania wspólnoty uznaje się chwilę, w której powstaje odrębna własność pierwszego lokalu. Czytelniczka nabyła lokal w sierpniu 2010 r. Prawdopodobnie w akcie notarialnym ustanowiona została odrębna własność lokalu z jednoczesnym przeniesieniem tej własności na czytelniczkę. Jednak zgodnie z art. 7 ust. 2 ustawy o własności lokali (dalej uwl), odrębna własność lokalu powstaje nie z chwilą sporządzenia umowy w formie aktu notarialnego, lecz dopiero po uzyskaniu wpisu tej własności w księdze wieczystej (kw). Taki wpis ma bowiem w tym przypadku charakter konstytutywny tj. dopiero on wywołuje skutki prawne. Do czasu uzyskania wpisu w kw status nabywcy lokalu nie jest pewny. Nie może on np. sprzedać lokalu. Ten stan zawieszenia trwa niekiedy nawet kilka miesięcy – aż do uzyskania wpisu. Na marginesie - powtórna sprzedaż już wyodrębnionego lokalu nie będzie wymagała dla swej skuteczności wpisu w kw, wystarczy umowa w formie aktu notarialnego, żeby nabywca stał się właścicielem nieruchomości lokalowej.