- 2013 rok miał być piątym, a jednocześnie zdecydowanie najgorszym ze wszystkich lat spowolnienia na rodzimym rynku nieruchomości mieszkaniowych. Tymczasem zamiast powszechnie oczekiwanej koniunkturalnej zapaści na rynku zagościło poczucie przesilenia, po którym ma być już tylko lepiej - podkreśla Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.com. - Czy tym razem oczekiwania trwałego ożywienia zostaną zaspokojone?
Czarne prognozy
Analityk podkreśla, że dokładnie rok temu bardzo trudno było o optymistyczne prognozy. - Sami deweloperzy, znani dotąd raczej z „dyżurnego” optymizmu, tym razem powszechnie wyrażali swoje poważne obawy o losy pierwotnego rynku mieszkaniowego i kondycję swojej branży w 2013 roku - przypomina Jarosław Jędrzyński. - „Rodzina na swoim”, dziś już niemal kultowy rządowy program dopłat do kredytów, właśnie kończył swoją misję podtrzymującą zwłaszcza w ostatnich kwartałach swojego istnienia rynkowy puls. Z kolei start następcy RnS-u – „Mieszkania dla młodych” został pechowo przesunięty dopiero na początek 2014 roku - przypomina analityk.
I podkreśla, że taka sytuacja miała doprowadzić do zmniejszenia już i tak mizernego popytu. - A to, w połączeniu z niepokojąco wysoką podażą - grubo ponad 60 mieszkań w ośmiu największych miastach - stanowiło niebezpieczną mieszankę - obrazuje Jarosław Jędrzyński. Portal RynekPierwotny.com przywołuje dane Głównego Urzędu Statystycznego dotyczące budownictwa mieszkaniowego, które potwierdzały postępujące spowolnienie. -
Statystyki sprzedaży większości deweloperów, pomimo wyraźnie rosnącego w pod koniec 2012 roku powodzenia programu RnS, wciąż pozostawały na typowo kryzysowych poziomach - przypomina Jarosław Jędrzyński. - Podobnie zresztą jak ceny mieszkań, których powolnej acz systematycznej przeceny nie było widać końca.