Kamienic po gruntownej modernizacji, zwłaszcza w atrakcyjnych częściach dużych miast, jest niewiele. Nic dziwnego, że przyciągają klientów z grubym portfelem. Lokale znajdujące się w nich są przerabiane na luksusowe apartamenty. Kupują je także inwestorzy, licząc na wzrost wartości, pomnożony czynszem z najmu.
Według analityków odsetek transakcji inwestycyjnych w tym sektorze rynku nieruchomości jest niemały, sięga ok. 50 proc. – Są to tak unikatowe mieszkania, że w długim terminie ryzyko utraty ich wartości jest bardzo małe – zaznacza Bartosz Turek z Lion's Banku.
Drogie propozycje
Zdaniem Bartosza Turka, ponieważ w Warszawie przedwojennych kamienic zachowało się niewiele, deweloperzy przejmują budynki nawet bardzo zdewastowane. Powód oczywiście jest prosty: tu osiągną największe marże i przyciągną najwięcej klientów, zwłaszcza że pula takich ofert naprawdę jest skromna. Jak bowiem wyliczają przedstawiciele Emmerson Realty, lokale w kamienicach, zarówno nowe, czyli po rewitalizacji, od dewelopera, jak i na rynku wtórnym, stanowią zaledwie ?6 proc. całej stołecznej oferty.
Kamienice po gruntownym liftingu znajdują się w Śródmieściu, także na Powiślu oraz na Starej Pradze. Stawki za nie, z nielicznymi wyjątkami, nie są dla przeciętnego Kowalskiego. Najtańsze lokale kosztują 10–12 tys. zł za mkw. – Za apartamenty na ostatnich piętrach trzeba zapłacić nawet 30 tys. zł za mkw. – mówi Robert Barszcz z agencji nieruchomości Ober-Haus.
W Śródmieściu np. Fenix Group proponuje lokale za co najmniej 12 tys. zł za mkw. w kamienicy przy ul. Hożej, Poznańskiej oraz Noakowskiego. Z kolei za minimum 11 tys. zł za mkw. spółka ma na sprzedaż lokale przy ul. Górnośląskiej (Powiśle), a na Pradze-Północ przy ul. Targowej – za 8 tys. zł za mkw.