Robert Fidler, farmer, który wybudował bez zezwolenia replikę zamku w stylu Tudorów, mówi, że już nie ma wyboru. Po przegraniu trwającej siedem lat batalii prawnej musi budowlę rozebrać - donosi BBC.
Fidler wybudował zamek na farmie Honeycrock w wiosce Salfords w 2002 roku i ukrył go za stogami siana. Rada hrabstwa wydała pierwszy nakaz rozbiórki budowli już w 2008 roku. Odwoławczy organ rządowy poparł decyzję rady, oddalając apelację w następnym roku. Fidler stwierdził, że burząc swój zamek będzie się czuł "jak Rembrandt rozrywający na strzępy swoje arcydzieło".
Czterosypialniany budynek, postawiony w zielonym pasie, mieści także kuchnię, salon, gabinet, a prowadzi doń żwirowy podjazd, obok cieplarni - opisują dziennikarze BBC. Farmer, który hoduje stado bydła na swojej farmie, w lutym ubiegłego roku złożył nowe podanie do władz, z prośbą o zachowanie zamku, który, jak twierdzi, "służy potrzebom rolnictwa".
- To oczywiste, że jest niezwykle trudno burzyć coś, z czego jesteśmy bardzo dumni - mówi dziennikarzom BBC. - Nie sądzę jednak, żebym miał teraz jakikolwiek wybór. Powiedziano mi, że jeśli nie zburzę zamku w ciągu 90 dni, to wsadzą mnie do więzienia.
Department for Communities and Local Government orzekł po wyroku Sądu Najwyższego z 2010 roku, że budowla musi zniknąć. W orzeczeniu stwierdzono, że jeśli zgodzono by się na zachowanie tego obiektu, to powstałby niebezpieczny precedens dla budowy na terenach zielonych. - Farmer, stawiając budynek, złamał zarówno przepisy państwowe, jak i lokalne w dziedzinie planowania przestrzennego, chroniące tereny zielone. Ich ochrona jest obowiązkiem samorządu - napisano w orzeczeniu.