Można. Niedawno jeden z doradców finansowych opowiadał, że zna kilka przypadków, w których dłużnik uzyskał status upadłego – dzięki nowym przepisom o upadłości konsumenckiej – mimo że zgłosił we wniosku kilkadziesiąt różnego rodzaju zobowiązań.

Czy zadłużanie się w taki sposób nie świadczy jednak o rażącym niedbalstwie zadłużonego, które wyklucza możliwość upadłości? Teoretycznie sąd mógłby tak uznać. Jednak w kilku przypadkach w praktyce za skrajnie nieodpowiedzialnych sąd uznał pracowników pożyczkodawców.

Bo jak mogli osobie w permanentnych kłopotach finansowych – a za taką chyba można uznać kogoś, kto bierze np. 20. pożyczkę na spłatę poprzednich zobowiązań – przyznać kolejną? Czy rzeczywiście wierzyli, że klient wyjdzie z pętli zadłużenia, czy raczej chodziło o to, aby mieli krótkotrwały sukces sprzedażowy? A może nie mieli dostępu do baz dłużników?

Dotąd panowało przekonanie, że za nadmierne zadłużenie odpowiada głównie klient instytucji finansowej. Teraz jednak się to zmienia. I słusznie. Nie chodzi o to, by klienci banków, którzy może zbyt pochopnie wzięli na siebie wysokie zobowiązania, wykorzystywali możliwość upadłości konsumenckiej, aby pozbyć się kłopotów. Pożyczkodawcy także jednak powinni mieć pełne przekonanie, że klient będzie w stanie oddać to, co od nich dostał.