Unijna polityka dekarbonizacji w długim, a wywołany rosyjską agresją na Ukrainę kryzys energetyczny w krótkim terminie wyznaczą kierunki rozwoju budownictwa, w tym mieszkaniówki. Z jednej strony chodzi o ochronę klimatu, a z drugiej o koszty eksploatacji i chęć jak najmocniejszego zmniejszenia zależności od zewnętrznych dostawców energii elektrycznej czy ciepła.
Jednym z wyznaczników zielonych budynków są certyfikaty środowiskowe. Powszechnie stosowanie w nieruchomościach komercyjnych, w mieszkaniówce nie są popularne. Według danych Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego PLGBC, certyfikowanych budynków wielorodzinnych jest mniej niż pół setki. Jedną z firm dbających o zielony znaczek dla projektów jest Skanska Residential Development Poland.
– W 2008 r. na rynku biurowym zaczęła się dyskusja o sensie certyfikacji budynków, a już pięć lat później, gdy opadł kurz po kryzysie finansowym, nie było poważnego inwestora, który chciałby kupić biurowiec bez certyfikatu. W przypadku budynków mieszkaniowych nie spodziewam się takiej dynamiki, bo nabywcami są klienci indywidualni – powiedział Bartosz Kalinowski, prezes Skanska Residential Development Poland, podczas debaty towarzyszącej premierze raportu foresightowego „Fundamenty przyszłości”. – Pojawiają się już jednak inwestorzy instytucjonalni budujący portfele PRS, co może być dobrym bodźcem, by budynki mieszkaniowe również certyfikować. Certyfikat to obiektywny dowód tego, że dana inwestycja jest ekologiczna – dodał.
Menedżer przyznał, że spełnianie kryteriów wiąże się z dodatkowymi nakładami, ale jest to kwestia odpowiedzialności deweloperów za środowisko i wynika wprost ze strategii Grupy Skanska, która do 2045 chce być neutralna klimatycznie (a w 2027 r. być na półmetku).
Skanska Residential Development Poland korzysta z międzynarodowych certyfikatów, jakie pozyskują biurowce, magazyny czy centra handlowe. Z inicjatywy PLGBC niedawno powstał krajowy certyfikat Zielony Dom.