Na rynku deweloperskim można przebierać w ofertach. Jest wszystko, czego dusza zapragnie. Mieszkaniowe kompakty, wielkie apartamenty, mieszkania z inteligentnymi systemami. W przedsprzedaży można liczyć na spore rabaty. Jak w starciu z firmami radzą sobie prywatni właściciele mieszkań? Na jak duże ustępstwa są w stanie pójść, by sprzedać nieruchomość? Sprawdziliśmy to jako klienci.
Szafa i telewizor
O negocjacjach nie chciał słyszeć właściciel 60-metrowego mieszkania na warszawskiej Ochocie. W pełni wykończony i wyposażony lokal jest wyceniony na 600 tys. zł. To 10 tys. zł za metr. Dużo. Jesteśmy gotowi wyłożyć 0,5 mln zł. – Nie ma mowy. Mieszkanie jest luksusowe, wszystko robione na zamówienie. Meble, łazienka, kuchnia. Zostawiam praktycznie wszystko, najlepsze sprzęty, telewizor, pralka. Wchodzi pani i mieszka – mówi sprzedający. Mieszkanie rzeczywiście sprawia wrażenie luksusowego. – Ma już jednak kilkanaście lat, miejsce parkingowe jest przed blokiem, a płytki w łazience trochę za ciemne – mówimy. Właściciel jest niewzruszony. – To znajdzie sobie pani coś ładniejszego – ucina rozmowę.
Bardziej elastyczna okazała się właścicielka 42-metrowego lokalu tuż przy stacji metra na stołecznym Ursynowie. Lokal ma dwa pokoje, większy jest połączony z kuchnią. Mieszkanie jest teraz wynajmowane. Umowa zakłada miesięczne wypowiedzenie. Na błyskawiczną przeprowadzkę z dnia na dzień nie ma więc co liczyć. No i jeszcze stan mieszkania. Było remontowane dziewięć lat temu. Nieruchomość trzeba więc odświeżyć. Przy tym wszystkim kosmiczna wydaje się cena. 390 tys. zł, czyli 9,2 tys. zł za metr. – Tak dużo za mieszkanie z wielkiej płyty? Na czwartym piętrze bez windy? – nie kryjemy zdumienia. Poza tym mieszkanie nie ma miejsca parkingowego. – Garaż można dokupić w budynku po przeciwnej stronie – uspokaja właścicielka. – Co do wysokiej ceny. Lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja – wyjaśnia. Zapewnia jednak, że cena nie jest ostateczna. – Jeśli się pani mieszkanie spodoba, dojdziemy do porozumienia. Kupuje pani za gotówkę? – dopytuje. – Tak? No to zapraszam do oglądania i negocjacji.
Od razu można się wprowadzić do 50-metrowego dwupokojowego mieszkania przy stacji metra na Pradze-Północ. Lokal w kilkuletnim apartamentowcu jest luksusowo wyposażony. – Wszystko, co nieruchome, zostawiam – mówi właściciel pytany, co w lokalu zostaje. – Przecież nie wyniosę robionych na zamówienie szaf, kryształowych żyrandoli i zabudowy kuchennej.