Mimo, że branża budowlana rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie, a nasi producenci materiałów budowlanych zyskują coraz większe uznanie na rynkach zagranicznych, wciąż brakuje strategii rozwoju szkolnictwa zawodowego dla tego sektora gospodarki. To duży błąd – wskazywali uczestnicy debaty, która odbyła się podczas obchodów drugiego Dnia Inżyniera Budownictwa na targach Budma 2018 w Poznaniu.
– Przez lata stworzony został negatywny stereotyp, że budowlaniec to facet w kufajce, który kopie rowy. Dziś trzeba go zmienić, żeby ten zawód był postrzegany przez młodego człowieka i jego rodziców, jako atrakcyjny – mówił Andrzej Cegielnik, przewodniczący Lubuskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa.
– Myślę, że czas pokazać społeczeństwu, że człowiek z zawodówki to znakomity fachowiec – podkreślał Paweł Babij z Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa. Przy okazji wskazywał jednak, jak dużo barier staje na drodze do nauczenia budowlańca fachu. Jedna z nich to brak pieniędzy na takie kształcenie, a co za tym idzie słabe zaplecze szkolnych warsztatów. Problem to również wciąż malejąca kadra dydaktyczna. – Barierę stanowi też system klasowo-lekcyjny. Kształcenia zawodowego nie można realizować w 45-minutowych interwałach przerywanych dzwonkiem. To, aby uczeń kształcił się na budowie, wciąż też pozostaje w strefie marzeń. Dualny system kształcenia bowiem nie istnieje – wyliczał Babij. – Dodatkowo brakuje systemu prognozowania zapotrzebowania na pracę – dodał.
Odmienny pogląd miał Bogdan Kruszakin z Ośrodka Rozwoju Edukacji. Podał przykład montera stolarki budowlanej: – W ciągu roku współpracy z pracodawcami udało się stworzyć zawód, który jest potrzebny na rynku pracy. Wszelkie zmiany, jakie zachodzą dziś w kształceniu zawodowym, odbywają się zgodnie z tym, czego życzą sobie pracodawcy – akcentował.
Pytanie jednak, czy tworzenie wąskich specjalizacji, jak wskazany wyżej monter stolarki budowlanej, ma sens? Kwestia ta wzbudziła wiele emocji. Dla niektórych tworzenie tego typu profesji jest bowiem wykorzystywaniem środków publicznych do zapewniania rąk do pracy, dla konkretnych firm z rynku. Dzięki czemu oszczędzają one na kosztach szkoleń swoich pracowników.