Dobra koniunktura zachęca deweloperów mieszkaniowych do kolejnych projektów. Popyt na lokale dopisuje, ale wyzwaniem jest utrzymanie podaży. Drożeją grunty, w górę idą koszty pracy i materiałów – na ceny mieszkań można przerzucić tylko część tego wzrostu. W takich warunkach kluczowy staje się dostęp do finansowania. Jedną z opcji są obligacje korporacyjne. Na Catalyst notowane są one nieco ponad tuzina deweloperów mieszkaniowych.
Wiele korzyści
– W przypadku branży deweloperskiej obligacje zdecydowanie należy postrzegać jako finansowanie świetnie współgrające z finansowaniem bankowym – mówi Mateusz Mucha, dyrektor departamentu obligacji w Domu Maklerskim Navigator.
Podkreśla, że banki niechętnie pożyczają pieniądze na zakup gruntów. – Struktura finansowania deweloperów opiera się zatem na obligacjach jako źródle kapitału na nabywanie ziemi oraz kredytach bankowych z których finansuje się budowę – mówi Mucha. Wiele prac budowlanych jest finansowanych z bieżących wpłat nabywców lokali, dlatego na koniec września 2017 r. obligacje korporacyjne odpowiadały za ponad 2/3 finansowania dłużnego deweloperów, istotnie wyprzedzając kredyty bankowe.
Zdaniem eksperta, z uwagi na taką strukturę, wzrost kosztów wykonawstwa nie powinien przełożyć się na zwiększenie zainteresowania deweloperów obligacjami.
– Moim zdaniem podaż na rynku obligacji deweloperów mieszkaniowych w perspektywie najbliższego roku napędzana będzie przede wszystkim chęcią rolowania obecnego zadłużenia oraz dalszą rozbudowę posiadanego banku ziemi – mówi Mucha. DM Navigator szacuje, że w tym roku wiodący deweloperzy mieszkaniowi notowani na Catalyst zobowiązani są wykupić obligacje o wartości prawie 600 mln zł. Można się więc spodziewać, że część tego długu zostanie zastąpiona nowym, z emisji kolejnych papierów. Łączna wartość zadłużenia z tytułu obligacji na koniec 2017 r. wynosiła ponad 3,4 mld zł, z czego 1,9 mld zł to papiery do wykupu w latach 2019–2020.