Certyfikaty zaświadczające o tym, że budynki powstały z poszanowaniem środowiska i są energooszczędne, od dawna są standardem na rynku biurowym. Znaczek WELL okazał się nowinką, bo w centrum stawiał użytkownika, a nie sam budynek. Do Polski wkracza kolejny system związany z dobrostanem: Fitwel. Czym różni się on do WELL?
Standardy dotyczące oceny wpływu budynku na środowisko są już w Polsce bardzo popularne, dwa wiodące systemy to BREEAM i LEED, które działają w oparciu o analizę wpływu budynku na środowisko i ludzi oraz analizę kosztów, jakie nieruchomość generuje. WELL i Fitwel koncentrują się na tym jednym aspekcie: wpływu budynku na człowieka. Oceniane są m.in. jakość wody, powietrza, oświetlenia, wykorzystanych materiałów. Wszystkich tych parametrów, które wpływają na to, jak ludzie czują się w budynkach, na produktywność. To zestaw konkretnych parametrów na bazie setek badań naukowych. WELL i Fitwel różnią się tym, że ten pierwszy jest bardziej rygorystyczny, ma wiele wymogów minimalnych, które należy spełnić. Fitwel nie ma takich minimalnych wymogów, ale to nie oznacza, że jest mniej restrykcyjny. Im więcej dobrych praktyk zostanie wdrożonych, tym wyższy poziom certyfikacji.
Tak jak ludzie zaszczepieni posiadają certyfikaty, tak i pojawiły się swego rodzaju green passy dla budynków, które chcą uchodzić za bezpieczne. Czym są certyfikaty WELL HSR i Fotwel VR?
Po wybuchu pandemii w zeszłym roku powstały certyfikaty, które skupiły się wyłącznie na reżimie sanitarnym, na tym, czy budynek, czy dana powierzchnia – bo certyfikowane mogą być części nieruchomości
– są bezpieczne pod kątem epidemicznym. To zalecenia obejmujące elementy, które mają wpływ na zmniejszenie ryzyka epidemii i ograniczenie transmisji wirusa. Dotyczą więc głównie zachowania czystości, zasad BHP, ocenie podlegają procedury powrotu użytkowników do budynków. Tego rodzaju certyfikaty są wydawane na rok.