Lawinowy wzrost opłat za śmieci i to, że samorządy coraz częściej zmieniają zasady ich kalkulowania, przekłada się na większą zaskarżalność takich uchwał do sądów administracyjnych. Z ich orzecznictwa wynika zaś, że takie skargi mają rację bytu, bo przepisy są niejasne, a samorządy nie zawsze prawidłowo je interpretują.
Potwierdza to najnowsze orzecznictwo Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który częściowo zakwestionował ważność obowiązujących do końca marca zasad naliczania opłat za śmieci w stolicy. Zawarte w nich tezy mogą okazać się zaś cenną wskazówką, zwłaszcza przy zaskarżaniu uchwał, w których stawki opłat za śmieci zostały oparte o kryterium gospodarstwa domowego.
Warszawski WSA przypomniał przede wszystkim, że środki z opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi nie mogą być wykorzystane na cele niezwiązane z pokrywaniem kosztów funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi. Obejmuje to koszty: odbierania, transportu, zbierania, odzysku i unieszkodliwiania odpadów komunalnych; tworzenia i utrzymania punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych; obsługi administracyjnej tego systemu; edukacji ekologicznej.
Takie zastrzeżenie oznacza, że skuteczny może okazać się zarzut, iż kalkulacja opłat za śmieci nie odnosi się do realnych kosztów samego tylko systemu gospodarowania odpadami. Jeśli bowiem skarżący potrafi wykazać, że opłaty są od nich wyższe, ma sporą szansę na podważenie uchwały.
Kolejna istotna kwestia, do której odnosi się WSA w Warszawie, to metody kalkulacji opłat. Sąd przypomniał, że rada gminy ma do dyspozycji metodę według: liczby mieszkańców zamieszkujących daną nieruchomość, ilości zużytej wody z danej nieruchomości, powierzchni lokalu mieszkalnego albo od gospodarstwa domowego.