Dom za trzy złote, czyli wielki krach w Ameryce

Niemal 11 mln Amerykanów jest dziś winnych bankom więcej, niż wynosi wartość domów, na które wzięli długoletnie kredyty. Wyburzane są całe porzucone dzielnice. Ceny się załamały. Najtańsze domy są za dolara

Publikacja: 08.03.2010 02:17

Amerykanie porzucają obciążone hipotekami domy. Często, jeśli nie uda się znaleźć na nie nabywców, s

Amerykanie porzucają obciążone hipotekami domy. Często, jeśli nie uda się znaleźć na nie nabywców, są masowo wyburzane

Foto: AP

Dać napiwek kelnerowi czy kupić dom? W Detroit w stanie Michigan taka alternatywa jest jak najbardziej realna. Do tamtejszych agencji wciąż trafiają oferty przejętych za długi nieruchomości, które bank jest gotowy sprzedać nawet za symbolicznego dolara, byle tylko wykreślić je wreszcie ze swoich ksiąg i przestać płacić za nie podatki i ubezpieczenie. Nabywca, który przeznaczy na taką inwestycję tysiąc dolarów (2850 złotych), może już przebierać w ofertach. W Detroit często zdarzają się oferty za dolara.

[srodtytul]Kryzys, jakiego nie było[/srodtytul]

Nie są to jednak domy marzeń. – Najczęściej są położone w najgorszych dzielnicach. Najprawdopodobniej padły też ofiarą wandali i złodziei, którzy wynieśli z nich wszystko, co się dało, łącznie z instalacją wodno-kanalizacyjną – mówi „Rz” Steve Katsaros, agent nieruchomości, który w zawodzie pracuje od ponad 25 lat, ale takiego kryzysu na rynku jeszcze nie widział. Zdewastowane budynki za kilka czy kilkadziesiąt dolarów mają najczęściej 60, 70 czy nawet 90 lat. Otoczone są przez inne opustoszałe i zniszczone domy. – Niektóre osiedla w Detroit wyglądają teraz gorzej niż w Bagdadzie.

Wielu dawnych właścicieli porzuciło więc swoje lokale. Szacuje się, że wciąż niezamieszkany jest mniej więcej co piąty dom. W wielu stanach zaniedbane domy lub całe osiedla są zrównywane z ziemią, a na ich miejscu powstają farmy lub publiczne parki. Część dawnych dzielnic mieszkaniowych zamienia się zaś znowu w prerie.

– Najtańszy dom, jaki mamy obecnie w ofercie, kosztuje 99 dolarów. To duży budynek w stylu kolonialnym. Trzy sypialnie, jadalnia i kominek w salonie. Do tego piwnica i garaż na dwa samochody – opowiada nam agentka z biura nieruchomości z Grosse Pointe Park w Michigan, która nie chce być cytowana z imienia i nazwiska, bo nie jest upoważniona do udzielania wywiadów.

Dlaczego tak tanio? – Został mocno uszkodzony w wyniku pożaru – wyjaśnia. Agenci nieruchomości tłumaczą, że zdarza się to często. Zadłużeni właściciele próbują bowiem upozorować pożar, by to ubezpieczyciel przejął spłatę kredytu hipotecznego, którego wartość często wielokrotnie przekracza wartość samego domu.

[srodtytul]Bezdomni, bezrobotni[/srodtytul]

Gdy ponad rok temu największe amerykańskie firmy motoryzacyjne znalazły się na skraju bankructwa, pracę straciło ponad 150 tysięcy osób. Oficjalna stopa bezrobocia w Detroit to około 15 procent. Ale w stolicy motoryzacji może być bez pracy nawet 50 procent mieszkańców w wieku od 20 do 64 lat.

Według serwisu Realcomp średnia cena sprzedanych domów w Detroit zmniejszyła się w ciągu ostatnich trzech lat o ponad 80 procent, do 7,5 tys. dolarów. Średnia krajowa to ok. 170 tys. dolarów. Czy w takim razie nieruchomość za dolara lub za sto to dobra inwestycja?

– Niestety, często remont może kosztować tyle, ile postawienie nowego domu – ostrzegają agenci. Opowiadają, że niektórzy klienci z odległych stanów są jednak zachwyceni ceną, nie chcą nawet przyjechać i obejrzeć okolicy. Wystarczą im zdjęcia w Internecie. Inwestycjami w nieruchomości w Detroit interesują się już nie tylko mieszkańcy USA, ale również m.in. Kanadyjczycy, Japończycy, Australijczycy, Brytyjczycy czy Hiszpanie.

Wartość domów w USA zaczęła gwałtownie spadać od drugiego kwartału 2006 roku i do 2009 roku było to w sumie 32 proc. Niemal 11 mln Amerykanów jest dziś winnych bankom więcej, niż wynosi wartość ich domów. Kłopoty ze spłatą rat ma zaś ok. 15 proc. kredytobiorców. W ciągu ostatnich trzech lat banki przejęły więc już prawie 6 milionów domów.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=j.przybylski@rp.pl]j.przybylski@rp.pl[/mail][/i]

Dać napiwek kelnerowi czy kupić dom? W Detroit w stanie Michigan taka alternatywa jest jak najbardziej realna. Do tamtejszych agencji wciąż trafiają oferty przejętych za długi nieruchomości, które bank jest gotowy sprzedać nawet za symbolicznego dolara, byle tylko wykreślić je wreszcie ze swoich ksiąg i przestać płacić za nie podatki i ubezpieczenie. Nabywca, który przeznaczy na taką inwestycję tysiąc dolarów (2850 złotych), może już przebierać w ofertach. W Detroit często zdarzają się oferty za dolara.

Pozostało 86% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej