W tej chwili prawie 46 proc. obszarów miast stanowią grunty rolne. W Warszawie jest ich ponad 1000 ha, można je znaleźć m.in. w dzielnicy Wilanów, a w Krakowie na Woli Justowskiej. Tymczasem brakuje gruntów pod budownictwo mieszkaniowe. Trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Przewiduje ona zmiany w zasadach odrolnienia gruntów.
- Ustawa przewiduje jednakową procedurę odrolnienia dla terenów rolnych wiejskich i miejskich -wyjaśnił Jan Bielański, dyrektor Departamentu Gospodarki Ziemią w Ministerstwie Rolnictwa. -Najpierw wójt, burmistrz, prezydent miasta muszą otrzymać na to zgodę. Wyraża ją, w zależności od klasy gruntów, minister rolnictwa lub marszałek województwa. Nie zawsze się jednak na to godzą. Gdy już wyrażą zgodę - dodaje Jan Bielański - gmina w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego decyduje, że tereny rolne nią objęte można przeznaczyć pod inwestycje lub budownictwo. Potem w grę wchodzą opłaty za wyłączenie danego terenu spod produkcji rolnej. Płacą je rozpoczynający inwestycję. Opłaty nalicza starosta. Są ich dwa rodzaje: jednorazowa oraz roczne, które wnosi się przez dziesięć lat. Ich wysokość ustala się na podstawie ustawy o ochronie gruntów rolnych. Im lepsza klasa gruntu, tym wyższa opłata. Za jeden hektar gruntu pierwszej klasy opłata wynosi obecnie około 300 tys. zł. Są więc wysokie. Pieniądze idą na Fundusz Ochrony Gruntów Rolnych, a dysponuje nim marszałek województwa.
Dopiero wtedy grunt w ewidencji gruntów i budynków zostaje przekwalifikowany z rolnego na inwestycyjny.
- Projekt upraszcza procedurę odrolnienia - ocenia Jan Bielański.
Burmistrzowie oraz prezydenci miast nie będą musieli pytać ministra rolnictwa lub marszałka województwa o zgodę. Od razu dane tereny będą mogły być zakwalifikowane w planie jako inwestycyjne.