Pierwszego stycznia weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów podnoszące opłatę środowiskową za składowanie śmieci na wysypiskach z 15,7 zł do 75 zł za tonę. Podwyżka dotyczy wyłącznie odpadów niesegregowanych i ma nas skłonić do większego zaangażowania w wykorzystywanie surowców wtórnych.
– Składowanie odpadów na wysypiskach jest najgorszym możliwym sposobem postępowania ze śmieciami. Dlatego też powinno być sposobem najdroższym. Dotychczas segregowanie odpadów, wykorzystywanie surowców wtórnych czy spalarnie śmieci były praktycznie nieopłacalne i ani firmy zajmujące się wywozem śmieci, ani konsumenci nie widzieli potrzeby angażowania się w tę działalność – tłumaczy Michał Dąbrowski z Polskiej Izby Gospodarki Odpadami.
W Polsce produkuje się ok. 10 mln ton odpadów komunalnych rocznie, z czego zaledwie 300 tys. poddawanych jest recyklingowi. To zaledwie 3 proc. wszystkich śmieci wytwarzanych w domach i 15 proc. wytwarzanych przez nas odpadów opakowaniowych. Tymczasem spośród 1,5 mln ton odpadów opakowaniowych wytwarzanych przez przemysł aż 1,2 mln ton, czyli 80 proc., udaje się powtórnie wykorzystać.
Dla porównania na Zachodzie na wysypiska trafia tylko jedna trzecia śmieci. W Danii, Szwecji czy Szwajcarii odsetek ten waha się od 20 do 40 proc.
Jednak różnica w podejściu do kwestii ekologii między Polakami a Francuzami czy Skandynawami nie wynika wyłącznie z półwiecza komunizmu i różnicy w podejściu do ochrony środowiska. Świadomość ekologiczna społeczeństw Europy Zachodniej kształtowana była również poprzez portfele mieszkańców. Mimo drastycznych tegorocznych podwyżek stawek za wywóz śmieci w Polsce usługa ta i tak pozostaje mniej więcej cztery razy tańsza niż we Francji czy Niemczech.