Nie ma praktycznie na rynku, nawet w mniejszych miejscowościach, mieszkań, które można by kupić za cenę uprawniającą do otrzymania takiej pomocy.
Oderwane od rzeczywistości są limity cenowe przewidziane w ustawie z 2006 r. o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania. Ustawa przewiduje pomoc finansową państwa, głównie dla średniozamożnych rodzin, w postaci dopłat do oprocentowania preferencyjnych kredytów mieszkaniowych. Można je wziąć na zakup lub budowę domu, mieszkania lub lokalu spółdzielczego. Powierzchnia użytkowa lokali mieszkalnych nie może jednak przekraczać 75 mkw., a domów jednorodzinnych 140 mkw.
Dopłaty mają dotyczyć wyłącznie mieszkań o przeciętnym standardzie cenowym. Dlatego ustawa ustanawia limity nie tylko powierzchniowe, ale również cenowe.
[b]Nie zdaje jednak egzaminu przyjęty wskaźnik limitu.[/b] Opiera się na średniej arytmetycznej dwóch ostatnio ogłaszanych wysokości cen 1 mkw. wartości odtworzeniowej lokalu w gminie, na terenie której położona jest kredytowana nieruchomość. Tak ustalone limity cenowe nie uwzględniają rzeczywistych, rynkowych wysokich cen mieszkań. Sytuacji nie poprawiło znowelizowanie w 2007 r. wspomnianej ustawy i podwyższenie o 30 proc. limitu cen mieszkań, na które można otrzymać kredyt preferencyjny. W większości miast ciągle odbiega on znacznie od średniej ceny rynkowej mieszkań.
Toteż do 30 września 2007 r. zawarto jedynie 2600 umów o kredyt preferencyjny, czyli blisko 20 razy mniej, niż zakładano.