Podaż nieruchomości jest bardzo duża, a szukający nowego lokum wciąż czekają z decyzją, licząc na spadki cen. Efekt?
– Obserwujemy wzrost liczby lokali zgłoszonych do sprzedaży bezpośrednio przez osoby indywidualne, które nie potrafią samodzielnie znaleźć nabywcy. Szacunkowo zgłoszeń takich jest o 30 proc. więcej niż jeszcze przed kilkoma miesiącami – zauważa Jarosław Skoczeń z biura nieruchomości Emmerson. Tendencja taka widoczna jest w wielu agencjach.
– Osoby takie liczą na intensywne i skuteczne zajęcie się przyjętą w ten sposób ofertą – podkreśla Małgorzata Czerwińska z Maxon Nieruchomości.
[srodtytul]Kryzys czy zaufanie[/srodtytul]
– Sytuacja nie świadczy jednak o kryzysie na rynku, ale o docenieniu roli pośrednika w obrocie nieruchomościami i przekazaniu funkcji sprzedawcy właśnie jemu. W wielu przypadkach podyktowane jest tym, że nieruchomość jest niezamieszkana i po prostu właścicielowi nie opłaca się jeździć za każdym razem np. na drugi koniec Warszawy, aby ją pokazać. Poza tym właściciele nie chcą bezpośrednio uczestniczyć w negocjacjach dotyczących ceny – ocenia Małgorzata Czerwińska. – Pośrednik przygotowuje i wydobywa dokumenty dotyczące nieruchomości, nie angażując w to właściciela. Oczywiście takie działania wzmacniają opinie o pośrednikach i służą budowaniu pozytywnego wizerunku, jaki odpowiada temu zawodowi w innych krajach zachodniej Europy czy w USA lub Kanadzie.