– Całkowicie pustych mieszkań dziś praktycznie nie ma na wtórnym rynku. Jeśli lokal był zamieszkany, to w momencie sprzedaży zostaje w nim część wyposażenia – opowiada Jarosław Skoczeń, rzecznik prasowy agencji Emmerson.
Najczęściej sprzedawane są lokale z zabudowanymi kuchniami. – Standardem są szafki kuchenne, szafy w garderobie i przedpokoju. Niejednokrotnie jest to też wyposażenie w sprzęt AGD, bo jak zabrać zabudowaną lodówkę? – pyta Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse.
W ofercie jego agencji jest m.in. dwupokojowe mieszkanie przy ul. Białobrzeskiej o powierzchni 49 mkw. Kosztuje 563 tys. zł. W cenę wliczone są meble kuchenne oraz sprzęt AGD.Meble kuchenne oraz sprzęt AGD zostawia również właściciel mieszkania przy ul. Pęcickiej na Bielanach. Lokal ma 78 mkw., trzy pokoje. Kosztuje 933 tys. zł.
Metrohouse sprzedaje też czteropokojowe 96-metrowe lokum przy ul. Belgradzkiej na Ursynowie za 985 tys. zł. W cenę wliczona jest zabudowa kuchni oraz część mebli w pokojach. – Jeśli pozostawiane rzeczy są wartościowe, np. wysokiej klasy sprzęt RTV/AGD, meble antyki, ma to odzwierciedlenie w cenie. W innym przypadku właściciele zazwyczaj nie żądają dodatkowych płatności – tłumaczy Marcin Jańczuk. Dodaje, że mieszkania, w których właściciele pozostawiają niemal wszystko, trafiają się na rynku i będą się pojawiać w coraz większej liczbie. Dlaczego?
– Coraz częściej mieszkanie jest wyposażane w meble i sprzęty dostosowane do rozwiązań architektonicznych mieszkania. Trudno wyobrazić sobie, by właściciel zabrał szafę typu Komandor lub meble kuchenne do nowego mieszkania. Jest to przeważnie dobrze przyjmowane przez potencjalnych nabywców, którzy czasem poza odmalowaniem lokalu i drobnymi remontami mogą w takim lokalu zamieszkać od razu – tłumaczy przedstawiciel agencji Metrohouse.