Mieszkania na krakowskim Podgórzu klienci Leoparda zaczęli kupować od początku 2006 roku. – Zanim zdecydowałam się na podpisanie umowy z tym deweloperem, mój prawnik prześwietlił firmę – opowiada jedna z klientek Leoparda (nazwisko do wiadomości redakcji).
– Nie mieliśmy zastrzeżeń. Wszystkie poprzednie inwestycje firma kończyła sukcesem, choć czasem z pewnym poślizgiem. Ale to w końcu wszędzie się zdarza – dodaje.
Przy ul. Wierzbowej miały powstać cztery budynki ze 180 mieszkaniami. Deweloper kusił wysokim standardem. Ogrzewanie podłogowe, drewniana elewacja, szkło. – Wszystko z rozmachem – mówią klienci. Ten luksus miał kosztować nabywców około 5 tys. zł za mkw.
– Pół roku wcześniej w Krakowie można było kupić lokal nawet za 3,5 tys. zł za mkw. Cena, jaką podyktował Leopard, nie była więc aż tak niska, jak się dziś wydaje – podkreśla jeden z naszych czytelników (nazwisko do wiadomości redakcji). Pozwolenie na budowę Leopard dostał w sierpniu 2006 roku.
Klienci, którzy wcześniej podpisywali umowy przedwstępne w zwykłej formie pisemnej, zaczęli zawierać je w formie aktów notarialnych. W dokumentach znalazł się zapis, że strony nie żądają ujawnienia w księdze wieczystej swoich praw do nieruchomości. Gdyby jednak kupujący sami dokonali takiego zapisu, to Leopard miałby prawo do rozwiązania umowy.