Prawdziwa rewolucja dokonała się w przypadku kredytów walutowych. Barometr dla franka szwajcarskiego jeszcze miesiąc temu wskazywał 675 punktów, podczas gdy dzisiaj jest to 437. Dla euro było to odpowiednio 789 i 591 punktów, dla USD – 791 i 500 punktów. Skąd takie zmiany? Wszystkiemu winne przede wszystkim poziomy rynkowych stóp procentowych.
Dla przykładu LIBOR dla franka szwajcarskiego jeszcze miesiąc temu wynosił ponad 3 proc., podczas gdy dzisiaj jest to poziom poniżej 1,5 proc. Z kolei w przypadku kredytów dolarowych były to poziomy odpowiednio 3,5 i 2,2 proc. Taka zmiana w przypadku kredytów na 30 lat oznacza dziesiątki tysięcy złotych. Dodatkowo na obniżenie poziomu barometru wpłynęło umocnienie złotówki.
Na rynku kredytów hipotecznych w ostatnim czasie dokonały się również zmiany jakościowe. Już właściwie nie mówi się o kredytach walutowych na 100 proc. wartości nieruchomości. Jest to raczej poziom 80 proc. Pewne ograniczenia w tym kontekście dotyczą również kredytów złotowych. Dużo banków wycofało się z kredytów na całość inwestycji. Jednym słowem o kredyt jest po prostu teraz trudniej.
W najbliższym czasie właśnie te dwa parametry, czyli z jednej strony dostępność kredytów, z drugiej – poziom stóp procentowych będą decydowały o wyborze finansowania. Cięcia stóp dokonane przez Bank Szwajcarii skłaniają do wyboru właśnie franka jako waluty kredytu.
Jednocześnie banki skutecznie zniechęcają klientów do zaciągania kredytów w tej walucie poprzez zwiększanie marży i wymóg większego wkładu własnego. Dlatego pomimo atrakcyjnej, potencjalnie, ceny tej formy kredytowania to kredyty w złotówkach powrócą do łask kredytobiorców.