Wnuk przedwojennego właściciela gospodarstwa na Białołęce Andrzej Majlert przyznał, że wniosek o zwrot złożył dopiero na wiosnę. – W naszej rodzinie to był temat tabu – wyjaśnia. – Dziadka komuniści wywłaszczyli w 1953 r. Miał trzy dni na opuszczenie majątku. Dopiero po jego śmierci przeprowadziliśmy postępowanie spadkowe, pozbieraliśmy dokumenty i wystąpiliśmy o zwrot.
Komuniści na terenie należącym do Majlertów wybudowali fabrykę elementów wielkopłytowych Falbet. Po 1989 r. zakład upadł, do dziś straszą resztki hal. Pomysł na ponowne zagospodarowanie terenu pojawił się w ubiegłym roku po przyznaniu Polsce Euro 2012. Miasto zdecydowało, że to na Marywilską będą mogli przenieść się kupcy ze Stadionu Dziesięciolecia.
– To byłby chichot historii – mówi Majlert. – Miasto powinno postąpić uczciwie. Najpierw niech rozpatrzy nasz wniosek roszczeniowy, a potem dysponuje gruntem.
Pełnomocnik poszkodowanych mecenas Adam Świder zapowiada, że jeśli miasto ogłosi przetarg, to złoży doniesienie do prokuratury. – Dzierżawa to forma obrotu nieruchomościami, a do tego prawo ma tylko właściciel – tłumaczy. Nie wyklucza, że sprawa skończy się w Trybunale w Strasburgu.
Z ujawnienia roszczeń cieszą się mieszkańcy Białołęki, którzy targowiska nie chcą. – Zebraliśmy 2,6 tys. podpisów pod protestem i nic. Może te roszczenia powstrzymają miasto – mówi radny dzielnicy Krzysztof Pelc.