W ubiegłym roku nie byliśmy świadkami spektakularnych spadków. Jednak mieszkania taniały najbardziej w przeważającej większości w dużych miastach, gdzie ceny zostały najsilniej zawyżone w okresie boomu zapoczątkowanego w 2006 roku. Do tych miast należały przede wszystkim Kraków, Poznań i Rzeszów, w których procentowy spadek cen osiągnął pułap 8 – 9 proc. W stolicy nieznacznie obniżyła się wartość mkw. o zaledwie 1,8 proc., ale uwzględniając fakt, że istnieje znaczna różnica między ceną ofertową a transakcyjną (wynegocjowaną przez kupujących), można spekulować, że spadek cen w Warszawie mógł w niektórych przypadkach sięgać nawet 15 – 20 proc.
W mniejszych aglomeracjach, takich jak Bydgoszcz, Białystok, oraz w miastach na Pomorzu – Gdyni, Sopocie, Szczecinie, ceny się nie zmieniły lub nieznacznie wzrosły. Mieszkania w popularnych nadmorskich miejscowościach podrożały nawet o 3,5 – 6 proc. W Białymstoku, stolicy województwa podlaskiego, oraz w Bydgoszczy różnica w cenach wyniosła ok. 1 proc. na korzyść sprzedających.
Przestój z 2008 roku ma swoje odbicie w średnich cenach nieruchomości oferowanych aktualnie. Początek tego roku wyraźnie wskazuje na zmianę nastawienia do transakcji kupna – sprzedaży mieszkań. Wejście w rok 2009 nie przyniosło znacznych odchyleń cenowych, ale ewidentnie widoczny jest trend osłabiający pozycję zbywców nieruchomości.
– Właściwie w całym kraju mieszkania tanieją, nawet w miejscowościach, w których jeszcze kilka miesięcy temu ceny szły w górę – mówi Sebastian Saliński, analityk Gold Finance. – Kupujący zainteresowani są głównie gotowymi produktami, a zakup lokali w fazie realizacji czy też planowania pozostaje w sferze noworocznych życzeń deweloperów – podkreśla.
Natomiast z powodu zastoju na rynku nieruchomości na brak wolnego czasu nie mogą narzekać pośrednicy w obrocie nieruchomościami.