[b][i]Jesteśmy użytkownikami ogródków przydomowych usytuowanych na tyłach posesji. Właścicielem gruntu, na którym są ogródki jest wspólnota i grunt stanowi jedną całość. Cały budynek jest w kształcie litery U. Z przodu jest parking i ogródki z drzewami, pośrodku jest duży ogródek z oczkiem wodnym i tym wszystkim zajmuje się firma ogrodnicza, za którą płaci wspólnota. Z naszych ogródków możemy korzystać tylko my i my o nie dbamy.
Ogródki przynależą do naszych mieszkań, ale nie są naszą własnością. W akcie notarialnym widnieje zapis, że "właściciele lokalu będą korzystać z ogródka przydomowego z wyłączeniem praw właścicieli innych lokali co do posiadania i władania tym ogródkiem przydomowym".
Ogródki otrzymaliśmy z dużymi drzewami, które teraz stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa osób i budynku. Zarząd twierdzi, że są one naszą własnością i do nas należy ich zabezpieczenie oraz poniesienie z tego tytułu kosztów (np. ubezpieczenia od zwalenia drzewa.
Nadmieniam, że na froncie budynku była przeprowadzona wycinka drzew i cała Wspólnota poniosła koszty. Wspólnota nie podpisała z nami żadnej umowy dotyczącej zasad gospodarowania ogródkami. Dla Urzędu nie jesteśmy stroną i nie możemy złożyć wniosku z prośbą o wycięcie drzew - musi to zrobić Wspólnota.
My nie sadziliśmy tych drzew i jeżeli zagrażają budynkowi (tak jak drzewa z przodu, za wycinkę których zapłaciła cała wspólnota) to dlaczego tylko my mamy ponosić koszty z tym związane.