– Możemy poszukać w dziesięciopiętrowych blokach wykonanych w technologii ramy H – zastanawia się pośredniczka. Dodaje, że o w miarę nowy apartament za 9 tys. zł za 1 mkw. będzie też trudno na bliskim Mokotowie. – W kamienicy może być naprawdę ciężko. Chociaż mieliśmy niedawno 52-metrowy lokal przy ul. Chełmskiej, którego 1 mkw. właściciel wycenił mniej więcej na taką kwotę. Z pewnością szybciej znajdziemy takie mieszkanie na Stegnach czy Sadybie. Może trafi się taka oferta na bliskiej Woli, choć w tych najnowszych budynkach w tej dzielnicy 1 mkw. dochodzi do 10 tys. zł – podaje pośredniczka. I podkreśla, że te lepsze lokalizacje wciąż trzymają ceny.
Także pośredniczka z Home Partners nie pozostawiła nam złudzeń. – 9 tys. zł za 1 mkw. na apartament w Śródmieściu nie wystarczy. To nierealne – usłyszeliśmy w tej agencji. – Ale mieszkania w wysokim standardzie możemy spróbować poszukać. Myślę, że jest szansa na taki lokal w nowszym budynku czy kamienicy.
Zastanawiamy się, czy warto się w ogóle spieszyć z kupnem. – Bo jak państwo nie będzie się dorzucać do mieszkań używanych, to może ich ceny za chwilę spadną? I 1 mkw. kupimy za dużo mniej niż 9 tys. zł? – pytamy pośredniczkę z Home Partners. Według niej po wejściu w życie zmian w programie „Rodzina na swoim” niewiele się jednak zmieni. – Już dziś niektóre banki bardziej korzystne kredyty oferują poza RNS. Poza tym nie każdy klient kwalifikuje się do dopłat. Grupa nabywców, która może liczyć na państwowe wsparcie, nie jest wcale taka wielka – ocenia pośredniczka.
[srodtytul]Na Saskiej Kępie i Muranowie[/srodtytul]
Z kolei pośrednik z agencji Gmach zauważa, że właściciele mieszkań na Śródmieściu dyktują bardzo wysokie ceny wywoławcze – zwykle powyżej 10 tys. zł za 1 mkw. – Często jest to 11 – 12 tys. zł. Znalezienie mieszkania w dobrym standardzie w cenie 9 tys. zł za 1 mkw. to trudne zadanie. Ale nie wykluczam, że coś się może trafić, i to nawet w kamienicach – zastanawia się pośrednik. Dodaje, że więcej mieszkań, które mieszczą się w limicie dopłat, jest np. na Ursynowie. – Myślę, że w tej dzielnicy bez trudu znajdziemy dobrze utrzymany lokal w wysokim standardzie, który będzie można kupić na preferencyjny kredyt – mówi przedstawiciel biura nieruchomości.
Według niego wyłączenie rynku wtórnego z RNS nie zrewolucjonizuje rynku. – Niewiele rodzin kupowało u pośredników mieszkania z dopłatami. Poza tym banki klientom rynku wtórnego będą próbowały jakoś zrekompensować tę stratę, proponując atrakcyjne warunki kredytowe – ocenia pośrednik. – Nie sądzę też, by ceny używanych nieruchomości bardzo się zmieniły po zmianach w RNS. To deweloperzy będą się musieli dostosować do nowych warunków tego programu – dodaje.