Choć wszystkim znane jest powiedzenie „wolnoć Tomku w swoim domku", w praktyce doznaje ono wielu ograniczeń. Nie mamy pełnej wolności nawet na własnej działce i nie możemy robić na niej wszystkiego, na co tylko mamy ochotę. Może się bowiem okazać, że nasze działania zakłócają spokój sąsiada, który nie musi się temu biernie przyglądać. Może się sprzeciwić. Ale nie wszystkim zachowaniom, lecz tylko tym, które przekraczają przeciętną miarę. Zgodnie bowiem z art. 140 kodeksu cywilnego w granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego właściciel może, z wyłączeniem innych osób, korzystać z rzeczy zgodnie ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem swego prawa, w szczególności może pobierać pożytki i inne dochody z rzeczy. W tych samych granicach może rozporządzać rzeczą.
Z kolei art. 144 mówi, że właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Co to oznacza w praktyce?
Sąd Najwyższy w orzeczeniu z 3 grudnia 2003 r. (I CK 345/03)
stwierdził, że „uprawniony może korzystać z przestrzeni nad i pod powierzchnią gruntu w takich granicach, w jakich jest to niezbędne dla realizacji funkcji przysługującego mu prawa. Ustalenie zatem, czy oznaczone zachowania (działania) podejmowane przez właściciela dokonywane są w przestrzeni, do której jest on uprawniony, wymaga każdorazowo oceny tych zachowań z punktu widzenia funkcji (przeznaczenia).
Chodzi bowiem o ustalenie na podstawie zobiektywizowanych kryteriów granic przestrzennych nieruchomości gruntowej, by korzystanie to zostało ukształtowane z uwzględnieniem potrzeb ogółu, nie tracąc z pola widzenia także ekonomicznego aspektu wykorzystywania nieruchomości".