Tak wielkiej oferty jeszcze w historii polskiego rynku nie było. Na koniec pierwszego kwartału br. podaż nowych mieszkań tylko w sześciu głównych miastach, czyli w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, we Wrocławiu, w Trójmieście i Łodzi, przekroczyła 56,7 tys., z czego ponad 21 tys. oferowanych jest w stolicy – mówi Paweł Sztejter, partner w firmie doradczej Reas.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy w tych sześciu miastach deweloperzy wprowadzili na rynek prawie 12,9 tys. nowych lokali. To o 33 proc. więcej niż w pierwszym kwartale br. Jednocześnie ze wzrostem podaży mieszkań spada zdolność Polaków do zaciągania kredytów hipotecznych.
– Osobom samotnym banki pożyczą dziś średnio o około 20 tys. zł mniej niż w kwietniu. Natomiast rodzicom z dwojgiem dzieci dadzą nawet o 43 tys. zł mniej niż jeszcze trzy miesiące temu – mówi Michał Krajkowski, główny analityk w Domu Kredytowym Notus.
Z analiz ofert 25 banków, przeprowadzonych przez analityków Domu Kredytowego Notus, wynika, że rodzina z dwojgiem dzieci, zarabiająca miesięcznie 5 tys. zł netto, jeśli chce zaciągnąć kredyt na 100 proc. wartości nieruchomości w złotych, może dziś liczyć na około 350 tys. zł. Tymczasem trzy miesiące temu ta sama rodzina mogła dostać około 395 tys. zł. To o 11 proc. mniej.
– Dane napływające z sektora bankowego potwierdzają zjawisko widoczne na rynku: potencjalnym nabywcom mieszkań coraz trudniej uzyskać kredyt hipoteczny, ocena ich zdolności kredytowej jest zaś dziś o wiele bardziej ostrożna niż rok czy dwa lata temu, nie wspominając już o latach boomu – mówi Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy Reas. – Maleje także i tak już znacznie ograniczone znaczenie dla rynku pierwotnego programu dopłat do kredytów „Rodzina na swoim". W konsekwencji realny popyt na mieszkania jest przede wszystkim uzależniony od polityki cenowej deweloperów – podkreśla.