Wczoraj odbyło się wysłuchanie publiczne dotyczące ośmiu projektów zmieniających prawo spółdzielcze oraz ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych.
Uczestnictwo w nim zapowiedziało ponad tysiąc osób z całej Polski, reprezentantów wszystkich zainteresowanych stron: spółdzielcy i zarządy, związki spółdzielcze oraz stowarzyszenia członków spółdzielni. W czasie wystąpień było gorąco nie tylko z powodu temperatury. Często górę nad argumentami merytorycznymi brały emocje.
– Obowiązujące prawo jest złe – mówiła Zofia Goszcz, spółdzielca z Gdańska. – Przepisy mówią, że członek ma takie a takie prawa, ale co z tego, skoro są problemy z ich wyegzekwowaniem, np. z dostępem do dokumentów – podkreślała.
– Chcemy przepisów, których za kilka lat nie uchyli Trybunał Konstytucyjny – tłumaczył Jan Sułkowski, prezes Zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie. – Tymczasem w kolejnych projektach pojawiają się zapisy, które już zakwestionował TK. Posłowie przestawiają tylko przecinki i udają, że to nowy pomysł.
Dużo kontrowersji budziła propozycja PO firmowana przez Lidię Staroń. Zgodnie z nią z mocy prawa w spółdzielniach mieszkaniowych będą mogły powstawać wspólnoty.