Mąż domagał się od byłej żony zapłaty ponad 12 tys. zł odszkodowania za bezumowne korzystanie z jego majątku osobistego (trzykondygnacyjnego domu, budynku gospodarczego i działki), przez okres od 2 kwietnia 2011 r. do 12 czerwca 2012 r.
Była żona płacić nie chciała. Twierdziła, że wyprowadziła się już z nieruchomości, a w czasie korzystania z niej zajmowała jedynie parter domu, tj. kuchnię, pokój, korytarz i łazienkę. Z pozostałej części korzystała sporadycznie, a z działki i garażu w ogóle. Nie powinna więc płacić za korzystanie z całej nieruchomości. Innego zdania był Sąd Rejonowy w Białymstoku. Uwzględnił w całości roszczenie mężczyzny.
Sąd stwierdził, że wszystkie pomieszczenia mieszkalne nadawały się do korzystania (Sygn. akt II Ca 269/13). To, że była żona nie zajmowała jednocześnie wszystkich pokoi, jest oczywiste, ale nie oznacza, że nie mogła nimi dysponować i objąć ich swoim posiadaniem.
Mężczyzna dowiódł, że eksmałżonka uniemożliwiała mu wynajęcie pokoi lokatorom, a po ich zameldowaniu wyrzuciła ich z domu. Wymieniała też zamki w drzwiach nie wydając mu duplikatu klucza. Czyniła to po to, by dysponować budynkiem samodzielnie i sprawować nad nim władztwo w takich granicach jak właściciel. Miała możliwość dysponowania całą nieruchomością. Nie można więc uznać, że czynsz powinien uwzględniać tylko i wyłącznie tę powierzchnię, z której faktycznie korzystała.
Zdaniem sądu dla rozstrzygnięcia sprawy istotne było to, że kobieta miała możliwość wyłącznego dysponowania całą nieruchomością i znajdującymi się tam budynkami. Sąd Okręgowy w Białymstoku, odnosząc się do zarzutów apelacji, wskazał ponadto, że mężczyzna, domagając się odszkodowania, nie nadużył swojego prawa w sposób sprzeczny z jego społeczno-gospodarczym przeznaczeniem. Była żona nie kwestionowała bowiem, że nieruchomość zajmowała bez tytułu prawnego jako posiadacz w złej wierze od lutego 2009 r. Od tamtej pory powinna zatem zdawać sobie sprawę z możliwości zapłaty ewentualnego odszkodowania za bezumowne korzystanie.
Mężczyźnie nie można też zarzucić naruszenia zasad współżycia społecznego. Miał bowiem ograniczoną możliwość korzystania ze swojej własności. Co więcej, został pozbawiony możliwości czerpania z niej pożytków. Nie można też znaleźć argumentów za tym, że powinien udostępniać nieodpłatnie swoją nieruchomość osobie, z którą nic go nie wiąże od rozwodu.