Do Sejmu wpłynął właśnie projekt w tej sprawie. To propozycja nowej ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego.
Parlamentarzyści chcą w niej mocno ograniczyć sprzedaż gruntów na cele niezwiązane z rolnictwem. Proponują więc, by sprzedaż ziemi odbywała się co do zasady jedynie za pośrednictwem Agencji Nieruchomości Rolnych.
W praktyce ma to wyglądać następująco. Rolnik sprzedający grunt udzieli ANR pełnomocnictwa oraz ustali cenę, za jaką chce się pozbyć nieruchomości. Następnie ANR zwróci się do właściwej miejscowo izby rolniczej o podanie wykazu rolników indywidualnych zainteresowanych nabyciem ziemi, zamieszkujących w gminie, na terenie której położona jest zbywana nieruchomość (lub w jej sąsiedztwie).
Później ANR będzie miała obowiązek zorganizować przetarg, w którym mogą uczestniczyć osoby z tej listy. Dopiero gdyby taki przetarg zakończył się fiaskiem, tzn. nie udało się w jego trakcie wyłonić odpowiedniego kupca, będzie można sprzedać ziemię na własną rękę, bez pośrednictwa ANR. Rolnik będzie mógł jednak sam szukać kupca dopiero po upływie roku liczonego od dnia, w którym ANR poinformowała go o fiasku przetargu.
Projekt ma ukrócić spekulację ziemią. Przy okazji jednak ogranicza prawo własności