– Sprzedaż kredytów mieszkaniowych w 2014 r. była zbliżona do tej z ostatnich dwóch lat. Prawdopodobnie zakończy się wynikiem ok. 38 mld zł, a więc nieco lepszym niż 2013 r. – wynoszącym 36,4 mld zł. Rezultat może być jednak gorszy niż w 2012 r., kiedy to sprzedaż wynosiła 39,1 mld zł – mówi Jarosław Sadowski, główny analityk firmy Expander.
Na co pożyczaliśmy
Z danych Expandera wynika, że najwięcej kredytów hipotecznych udzielanych za pośrednictwem tej firmy w 2014 r. – około jednej trzeciej – opiewało na kwotę od 100 do 200 tys. zł. Ponad 99 proc. zobowiązań zostało udzielonych w złotych. Przeważały te na długi okres. Najwięcej, bo ponad 60 proc., zostało udzielonych na 25–35 lat.
Zdarzało się jednak, że banki odmawiały finansowania. – Na wstępnym etapie problemem była zwykle niska zdolność kredytowa: klient miał zbyt małe dochody, aby uzyskać oczekiwaną kwotę kredytu – mówi Jarosław Sadowski. – Natomiast w przypadku negatywnych decyzji dotyczących złożonych już wniosków przyczyną odmowy była zwykle negatywna historia kredytowa. Zdarzało się również, że klienci nie informowali we wniosku o kredytach spłacanych w firmach pożyczkowych. Takie zatajenie informacji również skutkuje odmową udzielenia kredytu – podkreśla Jarosław Sadowski.
Tomasz Borkowski z banku WBK SA zwraca uwagę, że 2014 r. był pierwszym, w którym banki nie mogły udzielać kredytów na 100 proc. wartości nieruchomości. Wymagany wkład własny nie odstraszał jednak klientów.
– Nasi kredytobiorcy pożyczali pieniądze przede wszystkim na zakup mieszkania na rynku pierwotnym. Drugim celem najchętniej finansowanym kredytem hipotecznym był zakup mieszkania na rynku wtórnym, a trzecim budowa domu metodą gospodarczą – opowiada Tomasz Borkowski.