Skryty za ladą swojego małego stoiska w ogromnym pekińskim centrum handlowym Hailong Electronics City sprzedawca narzeka, że od tygodnia niczego nie sprzedał - donosi "Bloomberg". - To wszystko umiera - mówi kupiec dziennikarzom "Bloomberga", spoglądając na opustoszałe sklepiki i podarte plakaty promocyjne w miejscu, które było kiedyś najżywszym rynkiem w Zhongguancun, dzielnicy znanej jako chińska Dolina Krzemowa.
Zamknięte sklepiki
- Tu jest więcej sprzedawców niż klientów. Dziś wszystko kupują przez internet - mówi sprzedawca na łamach "Bloomberga". Piętra wielkości sześciu boisk piłkarskich wypełniają zamknięte stoiska, ofiary rozwijających się firm internetowych, takich jak Jack Ma's Alibaba Group Holding Ltd. i Richard Qiangdong Liu's JD, które zaczęły swoją działalność w Zhongguancun prawie 20 lat temu.
Internetowa rewolucja obiecuje wzrost produktywności i stworzenie 46 mln miejsc pracy w Chinach do 2025 roku, z których wiele - dla ludzi o najwyższych kwalifikacjach - podaje "Bloomberg", powołując się na raport McKinsey & Co. Jednocześnie zlikwidowanych zostanie 31 mln tradycyjnych miejsc pracy, co jest ekwiwalentem całego zatrudnienia populacji w wielkiej Brytanii.
- Takie przekształcenie jest zjawiskiem światowym, ale jego szybkość i skala w Chinach jest nieporównywalna - mówi "Bloombergowi" Cao Lei, dyrektor China E-Commerce Research Center. - Internet pomaga poprawić produktywność i efektywność, ale też stanowi ogromny problem dla tradycyjnego biznesu - dodaje.
Najpierw są zamykane księgarnie, potem sieci odzieżowe, później - sklepy z elektroniką, jeszcze później - biura podróży, a w przyszłości - oddziały banków i inne tradycyjne usługi. Do 2025 roku handel online będzie odpowiadał za 22 proc. produktu narodowego brutto w miejsce dotychczasowych 7 proc. - podaje raport McKinsey, na który powołuje się "Bloomberg".