Co dalej z frankowiczami?

Na razie pomoc dla kredytobiorców nie ma nic wspólnego z obiecywanym przewalutowaniem. Czy są inne pomysły?

Aktualizacja: 28.09.2015 09:16 Publikacja: 28.09.2015 06:53

Klient banku Millennium domaga się zwrotu blisko 100 tys. zł z tytułu nadpłat w ratach kredytu indek

Klient banku Millennium domaga się zwrotu blisko 100 tys. zł z tytułu nadpłat w ratach kredytu indeksowanego do CHF w związku z zastosowaniem w umowie klauzuli indeksacyjnej. Pierwsza rozprawa w październiku

Foto: Fotorzepa/Andrzej Bogacz

Zgodnie z przegłosowaną w ostatni piątek ustawą o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej dłużnicy hipoteczni (bez względu na walutę zobowiązania) otrzymywaliby do 1,5 tys. zł wsparcia maksymalnie przez 18 miesięcy. Podniosły się jednak głosy, że to rozwiązanie nie pozwala na zatrzymanie wzrostu długu przy kredytach w CHF (gdy kurs szwajcarskiej waluty poszybowałby) oraz nie umożliwia sprzedaży lokalu. Zapytaliśmy doradców finansowych i analityków, czy ustawowe propozycje, w tym przewalutowanie, to dobre rozwiązanie i jakie pomysły byłyby lepsze.

Blokada wzrostu raty

Jarosław Sadowski, główny analityk firmy Expander:

– Zaletą przewalutowania kredytów w CHF jest uwolnienie się od ryzyka walutowego. Jednak część frankowiczów nie chce tego robić, gdyż oznaczałoby to wzrost wysokości ich raty. Gotowi byliby na to w sytuacji, gdyby większość kosztów została przerzucona na banki. Tymczasem to mogłoby doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa depozytów. Dlatego należy szukać innych sposobów na rozwiązanie problemów frankowiczów.

Wśród zadłużonych spłacających kredyty we frankach są dwie grupy, które mają nieco inne problemy. Pierwsza to osoby planujące zmianę mieszkania. Przeszkadza im w tym wysoki dług, którego nierzadko nie pokryją pieniądze uzyskane ze sprzedaży nieruchomości. Preferencyjne przewalutowanie zmniejszyłoby to zadłużenie. Jednak kwestię tę można rozwiązać przez umożliwienie przenoszenia obciążenia na inną nieruchomość, czyli zmianę zabezpieczenia kredytu. Niestety, banki zwykle nie godzą się na taką operację. Być może ten problem niedługo będzie rozwiązany, gdyż w ramach ZBP same banki zobowiązały się do końca roku wprowadzić taką możliwość. Jeśli tego nie zrobią, kwestię tę powinna uregulować ustawa.

Druga grupa frankowiczów to osoby przytłoczone wysokością raty i zadłużenia. Dotyczy to głównie tych, którzy zaciągnęli kredyty, gdy frank kosztował ok. 2 zł. Ich problem można rozwiązać bez przewalutowania. Dzięki temu, że obowiązuje nowa ustawa o upadłości konsumenckiej, banki mogą być skłonne do umorzenia części zadłużenia, aby uniknąć strat w razie ogłoszenia upadłości klienta. Lepszym rozwiązaniem wydaje się jednak wsparcie, jeszcze zanim kredytobiorcy popadną w tak poważne kłopoty, że staną przed groźbą upadłości. Dlatego przydałyby się przepisy redukujące zadłużenie najbardziej poszkodowanej grupy kredytobiorców frankowych. Tak działałaby ustawa o przewalutowaniu kredytów w wariancie 50/50.

Poza tym, aby podobna sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości, dobrze byłoby wprowadzić rodzaj bezpiecznika do kredytów hipotecznych – czyli zasadę, że rata nie może wzrosnąć o więcej niż np. 50 proc. W sytuacji dużego wzrostu nadwyżkę ponad określony próg powinien pokrywać bank. W zamian można by było ustalić rekompensatę z tego tytułu dla banków, np. niewielką podwyżkę marży w całym okresie kredytowania lub ograniczenie spadku rat, gdy będą niższe stopy.

Zmienić walutę ustawowo

Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy:

– Czy przewalutować ustawowo kredyty w CHF? Bezwzględnie tak! Sytuacja z 15 stycznia br. może się powtarzać z nieznaną częstotliwością. Może więc któregoś dnia obudzimy się i dowiemy, że frank kosztuje 6 zł? Potem będziemy oczekiwać od frankowiczów, żeby skakali do góry z radości, że kurs CHF spadł do poziomu 5 zł.

Tylko rozwiązanie problemu przez stosowną ustawę daje możliwość zamiany kredytów we frankach na złotowe na sensownych warunkach. Negocjacje z bankiem nie przyniosą żadnych efektów.

Szansę na bezpieczne jutro dla frankowiczów daje wyłącznie wariant, w którym nie pytamy banków o zgodę, narzucając określone rozwiązanie. Czy PiS zdecyduje się na taki krok? Wkrótce się o tym przekonamy, bo przecież prezydent obiecał w kampanii wyborczej, że rozwiąże problem.

Nie wierzę, żeby frankowicz powiedział: dajcie mi spokój, mam superkredyt. Nieprawdą jest też stwierdzenie, że frankowicze wciąż spłacają niższe raty niż złotówkowicze. Policzmy: przy kredycie 300 tys. zł, który złotówkowicz uzyskał w 2008 r., miesięczna rata zobowiązania dziś nie przekracza 1,4 tys. zł, jeśli marża wynosi 1 proc. Frankowicz ma co prawda niższe oprocentowanie, ale kapitał wzrósł z 300 tys. zł do 600 tys. zł. Gdyby nawet spłacał kredyt bez odsetek, jego rata wynosi obecnie ok. 2 tys. zł.

Zróbmy jak w Irlandii

Bartosz Turek, kierownik działu analiz w Lion's Banku:

– Jestem przeciwny odgórnemu nakazowi przewalutowania kredytów zaciągniętych w obcych walutach. Bez wątpienia nasz system bankowy musi sobie poradzić z tym problemem, ale przedstawiciele dłużników i banków – przy udziale regulatora - powinni wypracować wspólne rozwiązanie. Angażowanie w to polityków w okresie kampanii wyborczej może przynieść więcej złego niż dobrego.

Poza tym dla grupy kredytobiorców przewalutowanie jest uszczęśliwianiem na siłę. Spora część frankowiczów zadłużała się, mając świadomość plusów i minusów tego rozwiązania, i jest zadowolona ze swojego kredytu. Nie można też zapominać o osobach, które w latach niekwestionowanej supremacji kredytów walutowych decydowały się zaciągnąć dług w złotych. Wybierając wyższe raty, chciały uniknąć ryzyka walutowego. Jestem więc przeciwny pomocy skierowanej tylko do określonej grupy dłużników, bez oglądania się na innych.

Jeśli banki będą jedyną stroną ponoszącą koszty przewalutowania, to za całą operację zapłacą wszyscy. Trzeba się wtedy liczyć z wyższymi marżami, opłatami i prowizjami lub nawet ograniczeniem skali kredytowania gospodarki, co może się odbić na dynamice wzrostu gospodarczego.

Jeśli jednak społeczeństwo uważa, że nie należy zostawiać kredytobiorców – szczególnie tych w gorszej sytuacji – bez pomocy, pomysłów ciekawych rozwiązań można szukać na Zachodzie.

W Irlandii działa program Mortgage to Rent Scheme. Zakłada on, że kredytobiorca nie traci dachu nad głową, ale z właściciela staje się najemcą lokum, płacąc niewysoki czynsz. Po prostu nieruchomość nabywana jest przez organizację pozarządową (w Polsce mógłby to być np. Fundusz Mieszkań na Wynajem powołany przy BGK), a pieniądze ze sprzedaży obniżają dług wobec banku. Jeśli to nie wystarczy, kredytobiorca dogaduje się z bankiem, ile może jeszcze spłacić, a tymczasem pozostaje najemcą dotychczasowego lokum. Po pięciu latach, jeśli najemca stanie na nogi, może odkupić zajmowany lokal.

Państwowe poręczenie

Jacek Kasperczyk, analityk porównywarki finansowej Comperia.pl:

– Ustawowe przewalutowanie frankowych kredytów na złotowe byłoby naruszeniem umów kredytowych.

Kredytobiorcy hipoteczni to jedni z najlepiej wyedukowanych klientów banków – zanim zdecydowali się zaciągnąć swoje zobowiązania, na pewno dokładnie zapoznali się z zapisami widniejącymi w ich umowach kredytowych. Takie dokumenty zawierają szczegółowe informacje na temat praw i obowiązków zarówno instytucji udzielającej danego zobowiązania, jak i samego kredytobiorcy. Poza tym banki przed podpisaniem umowy o udzielenie kredytu hipotecznego wysyłają do klientów jej szkic, umożliwiając dogłębne zapoznanie się z treścią. Tym samym argument podnoszony przez wielu frankowiczów, że rzekomo bank ich oszukał (nie dał im czasu na przeczytanie umowy), jest w mojej ocenie absolutnie do oddalenia.

Podobnie sprawa wygląda w przypadku hipotetycznej niewiedzy frankowiczów o występowaniu ryzyka kursowego podczas podpisywania umowy z bankiem. Czy ryzyko nie działało na korzyść kredytobiorców, gdy kurs franka spadał? Przecież zaciągali zobowiązania dlatego, że liczyli na dalsze umocnienie złotego względem CHF. Tylko wtedy ryzyko ponosił bank, a nie klient – więc problemu nie widzieli.

Z danych BIK wynika, że udział tzw. złych kredytów (przeterminowanych ponad 90 dni), denominowanych w CHF, na koniec czerwca br. stanowił zaledwie 1,4 proc. portfela kredytowego (dla złotowych – 2 proc.).

Warto pamiętać, że w większości przypadków frankowicze ponieśli niższe koszty obsługi zobowiązań (suma zapłaconych rat) niż złotówkowicze. Dla przykładu: kredytobiorcy, którzy w styczniu 2008 r. (najbardziej newralgiczny rok na rynku hipotek) zaciągnęli kredyt w CHF na 300 tys. zł, dotychczas oddali bankowi kwotę 153,9 tys. zł. Gdyby ten sam kredyt zaciągnęli w złotych, to do dziś zapłaciliby w ratach 155,2 tys. zł.

Problemem w tym przypadku jest raczej saldo zadłużenia, które dla osób zadłużonych w CHF (441,9 tys. zł) jest o 183,1 tys. zł wyższe niż w przypadku złotówkowiczów (258,8 tys. zł).

Jeśli chodzi o rozwiązania ustawowe, ciekawym pomysłem byłoby na przykład państwowe poręczenie (oczywiście zwrotne) różnicy wynikającej z poziomu zadłużenia i aktualnej wartości nieruchomości. Oczywiście poręczenie to byłoby dostępne tylko dla wybranych frankowiczów: osób w trudnej sytuacji majątkowej, załatwiających sprawy spadkowe czy też dokonujących podziału majątku. Takim osobom byłoby po prostu łatwiej dysponować zadłużoną nieruchomością.

Przejęcie kredytu

Michał Krajkowski, główny analityk, Notus Doradcy Finansowi:

– Przewalutowanie kredytu teoretycznie możliwe jest w każdym momencie i przysługuje każdemu klientowi. Dopuszczają je umowy kredytowe. Jednak teraz przewalutowanie jest całkowicie nieopłacalne. Kredyt powinno się przewalutować wtedy, gdy kurs waluty jest na niskim poziomie, a dzisiaj mamy odwrotną sytuację.

Szansę na przewalutowanie na innych zasadach, z umorzeniem części kwoty kredytu, dawała tzw. ustawa frankowa, jednak wszystko wskazuje na to, że proponowane rozwiązania nie wejdą na razie w życie.

W tej chwili nie ma innych realnych propozycji, które pozwoliłyby na przewalutowanie kredytu w taki sposób, by kredytobiorcy na tym zyskali.

W najtrudniejszej sytuacji są ci, którzy zadłużyli się w 2008 r., czyli w czasie, gdy kurs CHF był niewiele wyższy niż 2 zł. To te osoby zyskałyby najwięcej, gdyby ustawa frankowa weszła w życie.

Trzeba pamiętać, że problem kredytów we frankach jest bardzo złożony: w innej sytuacji są osoby, które zadłużyły się w 2008 r., a inaczej wygląda sytuacja tych, którzy zaciągnęli kredyt w czasie, gdy kurs CHF wynosił 3 zł.

Nie da się zatem wypracować jednego rozwiązania, które zadowoli wszystkich zadłużonych. Poza tym trzeba pamiętać, że po przewalutowaniu kredytu w wielu przypadkach miesięczna rata może wzrosnąć. Kredyty w CHF są dzisiaj bardzo nisko oprocentowane i zmiana waluty będzie oznaczać podniesienie oprocentowania i raty. Zatem przewalutowanie nie zawsze będzie rozwiązaniem dla tych, którzy chcą obniżyć sobie raty.

Ważnym zagadnieniem jest przywiązanie kredytobiorców do nieruchomości. Wzrost salda zadłużenia oznacza, że wiele osób nie może sprzedać swojego mieszkania.

Uważam, że proponowane rozwiązania powinny zmierzać właśnie w kierunku umożliwienia sprzedaży mieszkania, np. z przejęciem kredytu przez nabywcę czy przeniesieniem kredytu na inne zabezpieczenie.

Nieruchomości
Rynek luksusowych nieruchomości ciągle rośnie. Rezydencja za 50 mln zł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Korona Legionowa na półmetku
Nieruchomości
Invesco Real Estate kupuje nowy hotel na Wyspie Spichrzów
Nieruchomości
Trei wybuduje mieszkania w Milanówku. Osiedle na poprzemysłowym terenie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nieruchomości
MLP Rzeszów na starcie. Inwestycja typu greenfield