Jako rzecznik praw obywatelskich poznaję go podczas spotkań regionalnych z obywatelami. Na większości z nich porusza się sprawy osób z niepełnosprawnościami. Ostatnio w Jastrzębiu Zdroju rozmawialiśmy np. o prawach osób niesłyszących – dostępie do urzędów, edukacji, do tłumaczy czy o audiodeskrypcji filmów i programów telewizyjnych. Mówiliśmy także o tym, że dzieci osób niesłyszących są często wykorzystywane jako tłumacze swoich rodziców. Wyobraźmy sobie dziesięciolatka, który pomaga rodzicom u lekarza czy w kontaktach z administracji. Skąd ma znać niezbędne słownictwo?
Czytaj także: Rodzicom niepełnosprawnych dzieci łatwiej przejść na telepracę
Rodzice dzieci z niepełnosprawnościami opowiadają na spotkaniach, ile wysiłku, ile cierpliwości, ile wiedzy, ile godzin terapii potrzebują ich dzieci. I jak mało daje im państwo. Jak trudno je dowozić na terapię w innych miejscowościach, zwłaszcza w sytuacji wykluczenia transportowego.
Jedna z matek mówi, że jej dziecko powinno chodzić do szkoły dla dzieci z autyzmem, ale w rodzinnym Międzyrzeczu takiej szkoły nie ma, a jej nie stać na to dowożenie dziecka do innego miasta. Władze innej miejscowości proponują rodzinie darmowy bilet miesięczny, choć na trasie dom–szkoła nie jeździ żaden autobus. W innym mieście proponują tylko bilet w jedną i drugą stronę, tak jakby rodzice mieli spędzić siedem–osiem godzin na miejscu, w oczekiwaniu na pociechę, a nie mieli własnych obowiązków. W Tarnowskich Górach przedstawiciele inicjatywy „Normalnie się pracuje", którzy pomagają w znalezieniu zatrudnienia dla osób z deficytem intelektualnym, opowiadali, jak duży to jest problem dla pracodawców. Bo muszą najpierw zrozumieć, jak z takimi osobami współpracować. Jest to czasami bariera nie do pokonania. W efekcie większość takich osób siedzi na rentach w domu, bo „system" nie działa.
Cóż to za temat?
Oddzielny problem mają opiekunowie: nadal nie jest wykonany wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. o ich świadczeniach. O tym, jak to wygląda na co dzień, dowiaduję się na prawie każdym spotkaniu. Gdyby nawet urzędnik chciał wykonać wyrok, to przychodzi instrukcja z ministerstwa, że nie można, bo dyscyplina finansów publicznych...
Takie historie rzadko trafiają do publicznej debaty. A jeżeli już, to jako ilustracje do wydarzeń „warszawskich", właśnie takich jak protest w Sejmie. Sprawy osób z niepełnosprawnością, mimo niewątpliwych osiągnięć środowiska, nie stały się częścią agendy publicznej. Niewykonany wyrok TK jest tematem? Brak pracy czy dojazdu? Opieka wytchnieniowa? Iwona Hartwich, Adrian Glinka, Jakub Hartwich i inni protestujący w Sejmie spowodowali, że ich prawa trafiły na kilka tygodni do politycznego mainstreamu. Ale potem wróciliśmy w stare koleiny.