Aligator na plaży? Przygotuj się na groźne spotkanie

Aligatory na plaży, zabójcze walenie w rzekach, lwy górskie wiele kilometrów od najbliższej góry – wielkie drapieżniki pojawiają się w coraz bardziej nieoczekiwanych miejscach.

Aktualizacja: 06.06.2018 16:10 Publikacja: 06.06.2018 16:05

Aligator na plaży? Przygotuj się na groźne spotkanie

Foto: Brian Silliman, Duke University

Co raz częściej obserwujemy duże drapieżniki w miejscach, gdzie nie powinno ich być. Ich zasięg występowania zwiększa dzięki ochronie przyrody. Niegdyś poddane ogromnej presji łowieckiej, niemal do całkowitego wyginięcia, dziś odbudowują populację i powracają na dawne siedliska.

Wielu obserwatorów twierdzi, że w miarę odbudowy gatunku, poszerzają zasięg i kolonizują nowe tereny w poszukiwaniu pożywienia. Jednak przeczy temu badanie prowadzone przez naukowców z Duke University.

Stwierdza ono, że zamiast kolonizować obce siedlisko, aligatory, wydry morskie czy inne drapieżniki, zarówno morskie jak i lądowe, ponownie zasiedlają ekosystemy, które kiedyś stanowiły ich tereny łowieckie. Wracają do miejsc, w których mieszkały, zanim ludzie zdziesiątkowali ich populacje, a naukowcy zaczęli je badać.

„Nie możemy już twierdzić, że duży aligator na plaży lub rafie jest nieprawidłowością” - powiedział Brian Silliman z  Duke University - „To norma. Zepchnęliśmy zwierzęta w trudno dostępne schronienia, ograniczyliśmy ich pogłowie. Teraz wracają i zaskakują swoją umiejętnością adaptacji”.

Takie gatunki morskie jak płaszczki, rekiny, krewetki czy kraby stanowią obecnie 90% diety aligatorów zamieszkujących zarośla trawy morskiej czy lasów namorzynowych. To dowód, jak łatwo gatunek przystosowuje się do życia w słonych  wodach. „Nieoczekiwana zdolność powracających gatunków do adaptacji, stwarza nowe, ekscytujące możliwości ochrony” - podkreślił Silliman.

Powrót drapieżników przynosi korzyści zajmowanym terenom. Przykład? Proszę bardzo… Wprowadzono wydry morskie do estuariów, czyli poszerzonych ujść rzek, powstałych w wyniku działania pływów morskich. Były one zarośnięte przez trawę morską. Niestety, jej rozrost był hamowany przez glony. Jednak, wydry zaczęły żerować na  krabach o nazwie kieszeniec magister, które żywiły się ślimakami zamieszkującymi na łodygach traw. Spadek populacji krabów przełożył się na wzrost ilości ślimaków, które ograniczyły rozrost glonów i poprawiły kondycję trawy morskiej.

Według  Briana Sillimana ochrona trawy i rekonstrukcja jej stanowisk kosztowałaby wiele milionów dolarów, a wydry osiągają podobny wynik zupełnie za darmo. Nie wiadomo tylko, czy spotkanie na rajskiej plaży, turysty z kilku metrowym aligatorem, będzie miało równie zbawienny wpływ na przyrodę.

Co raz częściej obserwujemy duże drapieżniki w miejscach, gdzie nie powinno ich być. Ich zasięg występowania zwiększa dzięki ochronie przyrody. Niegdyś poddane ogromnej presji łowieckiej, niemal do całkowitego wyginięcia, dziś odbudowują populację i powracają na dawne siedliska.

Wielu obserwatorów twierdzi, że w miarę odbudowy gatunku, poszerzają zasięg i kolonizują nowe tereny w poszukiwaniu pożywienia. Jednak przeczy temu badanie prowadzone przez naukowców z Duke University.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Człowiek poznał kolejną tajemnicę orangutana. Naczelny potrafi się leczyć
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił