– Uczyniliśmy wielki krok naprzód w rozwiązaniu zagadki pochodzenia cząstek kosmicznych najwyższych energii – mówi prof. James Cronin z Uniwersytetu w Chicago, laureat Nagrody Nobla. Wyniki badań prowadzonych w obserwatorium Pierre Auger w Argentynie publikuje dzisiejsze wydanie prestiżowego magazynu „Science”.
Nasza planeta nieustannie jest bombardowana przez promienie kosmiczne. Są to głównie protony oraz jądra atomów pędzące z prędkością zbliżoną do prędkości światła. Kiedy docierają do atmosfery, zderzają się z atomami występujących tam pierwiastków i powodują m.in. jonizację powietrza.Większość dobiegających do nas cząstek o stosunkowo niewielkich energiach pochodzi z wybuchów gwiazd supernowych. Docierają ze wszystkich kierunków z całego obszaru naszej Galaktyki – Drogi Mlecznej. – Co do tego naukowcy raczej się zgadzają – powiedziała „Rz” prof. Maria Giller z Uniwersytetu Łódzkiego, która kieruje jednym z zespołów badawczych w ramach programu „Auger”.
Kiedy proton lub jądro atomu uderza w górne warstwy atmosfery, tworzy się kaskada cząstek wtórnych. Naukowcy nazywają ją wielkim pękiem atmosferycznym, który może rozpościerać się na obszarze 40 lub więcej kilometrów kwadratowych i zawierać nawet dziesiątki miliardów cząstek wtórnych.
Obserwatorium Pierre Auger w Argentynie rejestruje wielkie pęki tworzone przez promienie kosmiczne przez układ 1, 6 tys. detektorów. Rozłożone są co półtora kilometra od siebie w siatce pokrywającej obszar 3 tys. kilometrów kwadratowych. Oprócz tego 24 specjalnie zaprojektowane teleskopy obserwują emisję światła fluorescencyjnego wytwarzanego przez te pęki w atmosferze. Obserwatorium zarejestrowało już prawie milion pęków od promieni kosmicznych.
Od czasu do czasu pojawiają się jednak pędzące przez wszechświat cząstki o olbrzymiej energii. Tak wielkiej, że porównywalnej z energią piłki tenisowej lecącej z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę. Pochodzenie niewyobrażalnie małych kosmicznych pocisków docierających do atmosfery Ziemi wyjaśniają naukowcy z programu „Auger”. Niestety, pojawiają się stosunkowo rzadko: przeciętnie jedna cząstka na kilometr kwadratowy na 100 lat, więc aby zarejestrować pęki atmosferyczne, które wywołują, trzeba było zbudować rozległy system detektorów.