Badania wykazały, że promieniowanie jonizujące, jakie chory otrzymuje podczas sesji radioterapii, silnie oddziałuje nie tylko na komórki nowotworowe, ale również na niektóre zdrowe komórki. To prowadzi do ich masowej apoptozy (zaprogramowanej śmierci). Dotyczy to przede wszystkim komórek szpiku kostnego i przewodu pokarmowego. Dla pacjenta oznacza to m.in. zahamowanie produkcji krwinek, osłabienie odporności i zaburzenia łaknienia.
Z tym problemem postanowiła się zmierzyć dr Lyudmila Burdelya wraz z zespołem z Roswell Park Cancer Institute, która opracowała zaskakującą metodę osłaniania organizmu przed skutkami promieniowania bez zmniejszania skuteczności terapii przeciwrakowej.
Badacze postanowili wykorzystać na zdrowych komórkach sposób działania komórek nowotworowych: aktywować w nich ścieżkę sygnałową używaną do zahamowania apoptozy.
Naukowcy wykorzystali lek o nazwie CBLB502 stworzony na bazie flagelliny, białka wyizolowanego z rzęsek bakterii Gram-ujemnych (w tym przypadku salmonelli). Białko to ma skłonność do wiązania się z receptorem TLR5, który odgrywa główną rolę w rozpoznaniu zagrożenia i pobudzeniu układu odpornościowego. Lek aktywuje również geny biorące udział w procesie zapalnym i podziale komórek.
Wystarczył jeden zastrzyk tej substancji tuż przed sesją radioterapii, aby zmniejszyć straty wywołane promieniowaniem w organizmach myszy i małp rezusów, na których prowadzone były testy. Podany już po sesji radioterapii lek okazywał się skuteczny, pod warunkiem że dawki promieniowania były niższe.