Rząd duński wystąpi z takim wnioskiem w grudniu na międzynarodowej konferencji klimatycznej w Kopenhadze. Dania proponuje, by zahamować przyrost naturalny na świecie, zwłaszcza w krajach biednych i rozwijających się. Zdaniem ekspertów ONZ, przyczynia się on bowiem w istotny sposób do zmian klimatycznych.
Im więcej ludzi na świecie, tym więcej emisji dwutlenku węgla – argumentują eksperci. Kiedy biedne kraje staną się zamożniejsze, ich mieszkańcy zapragną samochodów i innych atrybutów dobrobytu, co doprowadzi do większej emisji CO[sub]2[/sub]. Jednocześnie zmiany klimatu wywierają negatywny wpływ na sytuację najbiedniejszych w krajach rozwijających się. Ziemia przestaje rodzić, w wielu częściach Afryki zaczyna brakować gruntów rolnych.
– Dania czuje się zobowiązana do włączenia kwestii kontroli narodzin do projektu umowy o klimacie – mówi Ulla Tornaes, minister ds. pomocy krajom rozwijającym się. Jej zdaniem w porozumieniu kopenhaskim powinien znaleźć się zapis, że każdy człowiek ma prawo do używania środków antykoncepcyjnych i planowania rodziny.
[srodtytul]Polakom to nie w smak [/srodtytul]
Danię wesprą w tej sprawie Finlandia, Islandia oraz grupa krajów afrykańskich. Kopenhaga może oczekiwać poparcia wielu krajów, których populacje rosną w szybkim tempie – Indii, Indonezji, Chin, Brazylii. Szuka też sprzymierzeńców wśród państw UE.