Słowa te padły w wywiadzie, którego Paul McCartney, znany ze swojej proekologicznej działalności brytyjski gwiazdor, udzielił tabloidowi „The Sun”. Choć zaczął mówić o wycieku ropy u wybrzeży USA (spowodowało go uszkodzenie platformy wiertniczej), szybko przerzucił się na ocieplenie klimatu.
– Szkoda, że potrzebujemy takich katastrof, żeby pokazać ludziom... Niektórzy ludzie nie wierzą w globalne ocieplenie, tak jak niektórzy nie wierzą w to, że Holokaust się naprawdę wydarzył – stwierdził piosenkarz. – Ale fakty są takie, że coś się jednak dzieje i musimy sobie zdawać z tego sprawę, jeżeli chcemy, aby nasze dzieci żyły w przyzwoitym świecie, a nie w całkowitym koszmarze .
W dalszej części wywiadu z brytyjską gazetą gwiazdor rozpływał się nad tym, jak wspaniale prezydent USA Barack Obama radzi sobie z wyciekiem w Zatoce Meksykańskiej.
Porównanie osób sceptycznych wobec teorii o ociepleniu klimatu do negacjonistów Holokaustu wywołało jednak oburzenie po obu stronach oceanu. Paula McCartneya krytykują zarówno ekologiczni sceptycy, jak i Żydzi. – Wiem, że panuje obecnie moda na mówienie w kółko o globalnym ociepleniu. Porównywanie go z zamordowaniem sześciu milionów ludzi, mężczyzn, kobiet i dzieci, porównywanie go z komorami gazowymi jest jednak całkowicie niedopuszczalne – powiedział „Rz” prof. Israel Gutman z instytutu Yad Vashem, były więzień Auschwitz.
Izraelski historyk polskiego pochodzenia podkreślił, że o ile w sprawie globalnego ocieplenia toczy się obecnie spór pomiędzy poważnymi naukowcami, „fakt Holokaustu negują tylko antysemiccy ekstremiści”. – Niech pan McCartney skupi się więc na tym, na czym się rzeczywiście zna, czyli na śpiewaniu i graniu na gitarze. Wypowiadanie się na tematy, o których nie ma pojęcia, powinien sobie darować – podkreślił Gutman.